MKS Będzin wciąż w dołku. "Wykończyły nas przestoje"

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Siatkarze MKS-u Będzin zamykają ligową tabelę, mając na koncie tylko jedną wygraną i aż dziesięć porażek. Ostatnio musieli uznać wyższość Asseco Resovii Rzeszów.

W pierwszych dwóch partiach będzinianie byli tylko tłem dla rzeszowian, przegrali odpowiednio do 12 i 16. Mimo że w premierowej odsłonie początkowo walczyli, to potem jakby odcięło im prąd. W dłuższym fragmencie seta powalczyli dopiero w ostatniej części spotkania.

- W pierwszym secie też był moment, gdzie graliśmy na 10:10, a potem wszystko stanęło. Tak samo było w drugim secie. Niestety, te przestoje nas wykończyły, bo nasza gra wyglądała do pewnego momentu dobrze, a potem były dwa, trzy ustawienia, w których rzeszowianie zdobyli 10 punktów. To trzeba wyeliminować - zaznaczył Mateusz Piotrowski.

Pierwszego seta lepiej otworzyli rzeszowianie, którzy dużo zyskali na błędach rywali. Efektem był rezultat 1:5, lecz potem MKS Będzin poprawił swoją grę i zdołał odrobić straty (10:10). Jednak w dalszej części partii znowu stroną dyktującą tempo gry była Asseco Resovia Rzeszów.

- Wydaje mi się, że nie zaczęliśmy meczu onieśmieleni. Resovia też chciała się przełamać, bo też miała ostatnio jakiś dołek. Dlatego nie wychodziliśmy z takim nastawieniem, że jest to mecz z Resovią. Przystąpiliśmy do niego tak, jak do każdego innego spotkania ligowego - powiedział Piotrowski, który był liderem MKS-u.

Konfrontacja MKS-u z Resovią nie stała na wysokim poziomie, na co wpływ miała ogromna liczba błędów własnych w polu zagrywki. Będzinianie popełnili ich aż 14, a rywale zaledwie o trzy mniej. - Trudno powiedzieć z czego to wynika i to jest chyba rzecz, która mnie osobiście najbardziej boli. To jest nasza sala, w której często trenujemy i nie powinno to tak wyglądać - podkreślił atakujący.

W dotychczasowych zmaganiach w rozgrywkach PlusLigi Zagłębiacy odnieśli tylko jedno zwycięstwo, a na koncie mają dziesięć porażek. Przed drużyną ciężka praca nad poprawą dyspozycji. - Święta będą pracowite, jest chwila odpoczynku. Mamy trochę czasu, by solidnie potrenować i po świętach ruszyć z formą - przyznał Mateusz Piotrowski.

Źródło artykułu: