Miniony rok dla Michał Winiarski nie był do końca pomyślny ze względu na kontuzje, ale także perypetie PGE Skry Bełchatów.
- Na pewno chciałem zdobyć więcej, bo mieliśmy ogromną szansę. Brązowy medal dla PGE Skry w PlusLidze też nie był tym, co sobie zakładaliśmy i o czym marzyliśmy przed sezonem. Natomiast z perspektywy całego roku, okazał się naprawdę bardzo ważnym trofeum. Dla mnie smakował lepiej niż niejedno złoto mistrzostw Polski, które udało mi się zdobyć - zapewnił przyjmujący.
Zawodnik jest bardzo związany z zespołem z Bełchatowa. Po raz pierwszy z klubem związał się w 2005 roku, w latach 2006-2009 wyjechał do Włoch, a później powrócił do Polski, by w 2013 roku spróbować swoich sił w Rosji. W sezonie 2014/2015 ponownie został zawodnikiem żółto-czarnych. - Nie da się ukryć, że miasto Bełchatów pokochałem ze względu na to, że kocham PGE Skrę. Klub jest nieodzowną częścią mojego życia i wszystko, co najlepsze, jeżeli chodzi o siatkówkę klubową, spotkało mnie tutaj. Na różnych etapach swojej kariery miałem możliwość zmiany klubu, w Polsce też, ale nigdy nie brałem takiej opcji na poważnie, bo jestem emocjonalnie związany z ludźmi, którzy zarządzają klubem, z miastem i mieszkańcami - wyjaśnił Winiarski.
- Kariera sportowca jest taka, że nie wiadomo, co się wydarzy. Jeżeli dane mi będzie tutaj skończyć swoją przygodę z siatkówką, to będę bardzo zadowolony. Jednak życie często bywa przewrotne i trzeba być otwartym na wszystko. Natomiast jeśli chodzi o PGE Skrę, to bardzo się z nią utożsamiam - podkreślił.