Kw. do IO: Sukcesy z adwokatem w ataku. Serbowie pierwszym rywalem Biało-Czerwonych

W berlińskim turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro nie ma czasu na rozgrzewkę. Polskich siatkarzy już w pierwszym meczu czeka poważny sprawdzian. Po drugiej stronie staną nieobliczalni Serbowie.

Serbowie przebojem wdarli się do światowej czołówki w połowie lat 90. i od tego czasu nie schodzą z piedestału. Gracze złotej generacji (na czele z Vladimirem Grbiciem i jego bratem Nikolą) jeszcze jako Jugosławia sięgnęli po złoto igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku.

Od wspomnianego turnieju Serbowie nie przebili się do strefy medalowej igrzysk, za to świetnie radzili sobie w mistrzostwach Starego Kontynentu. Nie byłoby dwóch złotych medali europejskiego czempionatu (2001, 2011), gdyby nie Ivan Miljković. Nazwisko najmłodszego przedstawiciela złotej generacji nieodłącznie wiązało się z sukcesami serbskiej kadry.

Miljkovicia nie ma w kadrze już od czterech lat. Na horyzoncie pojawił się jednak godny następca "Ivana Groźnego". Aleksandar Atanasijević w błyskawicznym tempie przejął pałeczkę od starszego kolegi. Jako 21-latek przedarł się do szóstki na IO 2012 w Londynie i od tego czasu jego pozycja jest niepodważalna. Nie ma się zresztą czemu dziwić, skoro Atanasijević to gwarancja około 20 punktów w każdym meczu.

Zagrywki Serba sieją postrach w szeregach defensywnych rywali. Bezpieczni nie mogą się czuć także blokujący. O sile ataku Atanasijevicia na własnej skórze przekonał się niedawno Amerykanin Taylor Sander, który po uderzeniu w głowę trafił do szpitala. Na szczęście skończyło się bez poważniejszych obrażeń.

Olbrzymią rolę w kształtowaniu kariery Serba odegrała PGE Skra Bełchatów. Gwiazdor naszych rywali przychodził do Polski jako nieopierzony 20-latek i w ciągu dwóch lat zaczął regularnie występować w szóstce. Razem z bełchatowskim zespołem sięgnął po srebro w PlusLidze i Lidze Mistrzów. Do Sir Safety Umbria Volley Perugia trafił w 2013 roku już jako ukształtowany siatkarz, niemal z automatu stając się czołowym atakującym Serie A. W drodze po MVP sezonu 2013/2014 wyprzedził takie tuzy jak Roberlandy Simon czy Iwan Zajcew.

Co dość rzadkie w świecie sportu, Atanasijević nie zaniedbał nauki. Niewiele brakło, by 24-latek poszedł w ślady rodziców i został lekarzem. Ostatecznie podjął się studiów prawniczych. Ze względu na sezon ligowy zdecydował się na indywidualny tok nauki, ale Serb nie zaniedbuje swoich obowiązków. - Rodzice nauczyli mnie podejmowania decyzji i tego, że szkoła jest równie ważna - powiedział.

Na co zatem stać reprezentację Serbii? Siatkarze z Bałkanów to jedna z najbardziej chimerycznych drużyn światowej czołówki. W tegorocznej Lidze Światowej spisali się znakomicie, kończąc ją na drugiej pozycji. Trzy miesiące później po dobrej grze zostało wspomnienie. Serbowie odpadli w ćwierćfinale europejskiego czempionatu z późniejszymi mistrzami, Francuzami.

Trener Nikola Grbić nie zwątpił w swoich graczy i powołał niemal identyczną kadrę jak na ME 2015. Wygląda na to, że selekcjoner poszedł właściwą drogą. Jego podopieczni podczas przygotowań prezentowali wysoką formę i dwa razy ograli Bułgarów. W zespole widać rękę Grbicia - na rozegraniu okrzepł Nikola Jovović, któremu już kilka lat temu przyczepiono łatkę wielkiego talentu. Młodzież wyparła zresztą najbardziej doświadczonych kadrowiczów. Ze starszych graczy w drużynie pozostali jedynie Dragan Stanković i Marko Podrascanin. W roli podstawowego przyjmującego Uros Kovacević zastąpił swojego starszego brata, Nikolę, który przez wiele lat był podporą kadry.

Polscy kibice liczą na powtórkę z MŚ 2014, kiedy Serbowie nie udźwignęli wówczas ciężaru odpowiedzialności i podczas inauguracji turnieju na PGE Narodowym Biało-Czerwoni rozbili rywali 3:0. Wydaje się jednak, że tym razem zwycięstwo nie przyjdzie tak łatwo. - Przede wszystkim mecz będzie rozegrany w hali. W mistrzostwach świata Serbowie nie potrafili odnaleźć się na Stadionie Narodowym - podkreślił Ireneusz Mazur, były trener kadry siatkarzy.

Zagumny: mecz z Serbią będzie kluczowy

Źródło artykułu: