Multikulturowe błogosławieństwo. Club Italia szykuje się na podbój Europy

Materiały prasowe / Siatkówka
Materiały prasowe / Siatkówka

Córka nigeryjskich imigrantów stała się bohaterką trzeciego dnia walki o olimpijską kwalifikację. A to tylko jedna z wielu przyszłych gwiazd kadry Azzurre, wychowanych przez byłego trenera Biało-Czerwonych.

To nie miało prawa się udać. Paola Egonu wyrzuciła sobie piłkę zdecydowanie za daleko, na powtórkach widać było, że walczyła z własnym wyniesionym w powietrze ciałem, by nie nadepnąć na końcową linię przy tej zagrywce. Uderzenie piłki było teoretycznie czyste, pełną dłonią, ale brakowało nad nim właściwej kontroli. Piłka zamiast między przyjmujące niebezpiecznie zmierzała za linię boczną pola Belgijek. Pilnująca piątej strefy Charlotte Leys nawet nie ruszyła się w przyjęciu, spodziewała się tak jak cała jej drużyna, że piłka spokojnie wyleci na aut i na tablicy pojawi się wynik 16:16. Tak się nie stało. Piłka trafiła idealnie w narożnik po lewej stronie parkietu. Trudno powiedzieć, kto był tym faktem bardziej zaskoczony. Cała kadra Azzurre wystrzeliła jak z procy na boisko, by świętować wyszarpaną ostatkiem sił wygraną. Jeszcze tylko chwila niepewności przy challenge'u, ale to była tylko formalność.

Gdyby reprezentacja Włoch przegrała tie-breaka z Belgią, cała siatkarska Italia rzuciłaby się do gardła Marco Bonitcie (a polscy kibice pewnie by się do nich dołączyli, wiadomo dlaczego), mszcząc się za rozczarowania ostatnich miesięcy, nieudane mistrzostwa Europy i w końcu utratę szans na wylot do Rio de Janeiro. Ale szarlatańskie zagrania byłego selekcjonera Polek opłaciły się, teraz cały kraj opiewa geniusz zaledwie 18-letniej Egonu. Córka Nigeryjczyków wychowana w Cittadelli w prowincji Padwa zastąpiła po pierwszym secie dramatycznego boju z Belgijkami bezproduktywną Lucię Bosetti. Manewr był bardziej niż ryzykowny, trzeba było zmieniać szybko system przyjęcia, by odciążyć od niego nieobytą z takim poziomem gry siatkarkę i postawić na duet Del Core-Sansonna. Ale koniec końców się opłaciło, siatkarski żółtodziób został gwiazdą dnia. 21 punktów, aż 56-procentowa skuteczność, 2 bloki i 4 asy, w tym ten na wagę zwycięstwa. I pomyśleć, że ta wyrośnięta (189 centymetrów) dziewczyna zaczynała swój romans z siatkówką w wieku 12 lat od kreskówek we włoskiej telewizji.

Paola Egonu w objęciach koleżanek z reprezentacji / fot. cev.lu
Paola Egonu w objęciach koleżanek z reprezentacji / fot. cev.lu

Kto by przypuszczał, że Egonu tak dobrze poradzi sobie w swoim drugim oficjalnym meczu w seniorskiej kadrze (pierwszy odbył się... we wtorek z Rosją)? Mało tego, że Bonitta w decydującej partii spotkania o życie wystawi w podstawowym składzie trzy własne podopieczne z Clubu Italia - Egonu, Annę Danesi i Alessię Orro? Skali sensacji dopełnia fakt, że dla Danesi był to absolutny debiut w dorosłej drużynie narodowej, a spisała się perfekcyjnie, skończyła wszystkie cztery ataki i wygrała dwie kluczowe walki na siatce pod koniec seta. Owszem, nie wspominamy o anonimowych młodziczkach, ale o kadeckiej wicemistrzyni Europy z 2013 roku (tak, z tamtego pamiętnego dla Polski turnieju) i tegoroczne mistrzynie świata tej samej kategorii wiekowej. Orro i Egonu wybrano wtedy do drużyny rozgrywek, a czarnoskóra przyjmująca została MVP całej imprezy. To właśnie wtedy cały kraj poznał jej szeroki uśmiech ozdobiony aparatem ortodontycznym i rude dready sięgające ramion.

Po tamtym olbrzymim sukcesie sam premier Matteo Renzi gratulował złoty medalistkom z Peru i nazwał je "pięknymi twarzami nowych Włoch". Nowych, czyli także multikulturowych i wolnych od rasizmu. Egonu, córka pielęgniarki i kierowcy autobusów, doświadczyła jako jedyna wyróżniająca się kolorem skóry siatkarka wielu niezasłużonych przykrości, a epizod z Treviso i kibicami udającymi pohukiwania małpy to tylko jedna z przykrych dla niej opowieści. - Wiadomo, że takie słowa bolą, szczególnie kiedy jest się nastolatkiem. Ale wiem, że to jest mniejszość. Nikt z drużyny ani znajomych nie powiedziałby mi, żebym wracała do Nigerii wycierać podłogi, bo tylko do tego się nadaję. Akceptują mnie bez względu na to, czy jestem córką imigrantów czy nie - mówiła zawodniczka na łamach Corierre Della Sera. Tym samym zawsze uśmiechnięta Paola dołącza do grona siatkarek-ambasadorek całego świata we włoskiej społeczności siatkarskiej: Valentiny Diouf, Caroliny Costagrande, Indre Sorokaite, a przecież w samym Club Italia uczyły lub uczą się jeszcze Alexandra Bozetat (Rumunia), Vittoria Piani (Brazylia) czy Ofelia Malinov (Bułgaria).

- Błogosławiona lekkomyślność, błogosławiony talent. Święta Egonu! - zachwycał się po triumfie nad Belgią Alessandro Antinelli z Raisport. Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto uświęcał młodzież z włoskiego SMS-u, którą mimo protestów klubów przepchnięto do najwyższej klasy rozgrywkowej i pozwolono grać na terenie Busto Arsizio. Argumentowano, że niedoświadczone podopieczne Bonitty obniżą poziom sportowy ekstraklasy i tylko zmarnują sezon, ale rzeczywistość zweryfikowała te prognozy. Club Italia zajmuje w lidze 10. miejsce z czterema wygranymi na koncie, do tego urwały niedawno punkt mistrzowi kraju z Casalmaggiore. Nazwiska Orro, Zanette czy Danesi coraz częściej słychać w kontekście wymiany pokoleniowej w reprezentacji seniorek. Wygląda na to, że niezależnie od wyniku w Ankarze Bonitta będzie mógł bez kłopotów patrzeć w oczy swoim krytykom. W końcu wygląda na to, że wychował przyszłe gwiazdy całej europejskiej siatkówki i fundamenty przyszłej potęgi włoskiej kadry. A wyczyny Egonu to dopiero nieśmiały początek.

Michał Kaczmarczyk

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)