Francuzi nie załamują się porażką. "W Japonii będzie łatwiej o awans niż w Berlinie"

Newspix / Jakub Piasecki/Cyfrasport
Newspix / Jakub Piasecki/Cyfrasport

Pomimo porażki w meczu finałowym kwalifikacji olimpijskich w Berlinie z reprezentacją Rosji Francuzi z optymizmem patrzą w przyszłość. Są przekonani, że awans do Rio wywalczą w turnieju w Tokio.

Przyjmujący Trójkolorowych, Earvin Ngapeth, na łamach francuskiej prasy chwalił zmienników Sbornej, którzy odmienili oblicze starcia finałowego. - W pierwszym secie Rosjanie zagrali sześcioma takimi samymi zawodnikami, jak my. Później dokonali kilku zmian, na boisku pojawiło się trzech nowych zawodników, którzy wnieśli sporo świeżości. Są to znakomici siatkarze grający w najlepszych rosyjskich klubach. To oni zrobili różnicę pod kątem fizycznym. Nie zapominajmy też, że Rosjanie mieli w składzie czternastu fantastycznych zawodników - zaznaczył Francuz.

Siatkarz DHL Modena przyznał jednak, że choć nie udało mu się wraz z kolegami wywalczyć przepustki do Rio w stolicy Niemiec, mogą być zadowoleni z tego, co pokazali przez ten intensywny tydzień w Max-Schmeling-Halle.

- Od razu po meczu trudno pogodzić się z porażką, ale po upływie czasu uważam, że możemy być z siebie zadowoleni. Zagraliśmy znakomity turniej. Żałuję trochę, że moim kolegom z Serbii nie udało się awansować choćby do Japonii. Jestem przekonany, że tam będzie łatwiej o awans niż w Berlinie - powiedział reprezentant Francji.

W podobnym tonie wypowiadał się atakujący Les Bleus, Antonin Rouzier, który podkreślił, że drużyna prowadzona przez Władimira Aleknę w niedzielę wspięła się na niezwykle wysoki poziom.

- Rosjanie rozegrali turniej w Berlinie naprawdę świetnie. Częściej na boisku pojawiali się zawodnicy z ławki, więc byli bardziej świeżą drużyną od nas. Niektórzy z nich w finale chyba zagrali swój mecz życia - perfekcyjny, by awansować do Rio. Kapitalnie spisywali się w obronie i zagrywce. Brawa dla nich - gratulował Francuz.

Zdaniem byłego zawodnika ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Francuzi nie byli zaprezentować w niedzielę tej gry, do której zdołali przyzwyczaić kibiców. - W finale nie udało nam się zaprezentować tego poziomu, co zwykle. Zabrakło tej "iskry Teamu Yavbou". Lecz nie załamujemy się. Pojedziemy do Japonii na kolejny wymagający turniej, ale jestem przekonany, że wywalczymy w nim kwalifikację olimpijską - ocenił Rouzier.

Swoją szansę w meczu z Rosją otrzymał również Julien Lyneel, choć sam podkreślił, że wszedł na boisko w trudnym momencie, gdy wszystko już zmierzało do - niepomyślnego dla mistrzów Europy - końca.

- Zmieniłem w końcówce czwartego seta Kevina Tillie i dałem z siebie wszystko, co mogłem. Nie możemy chyba mieć do siebie pretensji za brak zaangażowania, bo coś takiego absolutnie nie miało miejsca. Miałem "czystą głowę", nie rozmyślałem o tym, co było wcześniej. Kiedy wszedłem na plac gry, znalazłem się wśród zawodników, którzy byli sfrustrowani, że nie mogli pokazać pełni swoich umiejętności i zagrać tego, co zawsze. Wszedłem więc z misją przywrócenia uśmiechu oraz dynamiki do naszej gry - tłumaczył gracz Asseco Resovii Rzeszów.

Turniej w Tokio odbędzie się w dniach 28 maja - 5 czerwca, a obok Francji wystąpi w nim jeszcze siedem drużyn: Polska, Iran, Australia, Chiny, Japonia, Kanada i Wenezuela. Na igrzyska pojadą trzy najlepsze zespoły plus najlepsza ekipa z Azji spoza podium.

Komentarze (0)