Kolejno do 17, 19 i 18 kończyły się sety w sobotnim spotkaniu w Hali Sportowej Częstochowa, gdzie miejscowy AZS podejmował AZS Politechnikę Warszawską. Gospodarze dominowali na parkiecie i odnieśli trzecie zwycięstwo w bieżącej kampanii PlusLigi. Jak na razie, najokazalsze. Była to pierwsza ligowa konfrontacja podopiecznych Michała Bąkiewicza w 2016 roku.
Siatkarze AZS-u Częstochowa co prawda 8 razy zepsuli swoją zagrywkę (przy 11 błędach rywali w tym elemencie), ale prawie w ogóle nie mylili się w ataku. Liczba błędów w ofensywie wyniosła raptem 2. Częstochowianie często kończyli kontry, czy dłuższe wymiany. - Rzeczywiście, nie popełnialiśmy wielu błędów własnych. Na treningach ćwiczyliśmy to, by ich unikać. Pokazaliśmy, że grając bez błędów wygrywamy. Zwycięstwo cieszy. Mamy nadzieję, że rok 2016 będzie obfitował w nasze wygrane - stwierdza przyjmujący AZS-u, Rafał Szymura. Zdobył on w tym meczu 9 punktów.
Miejscowi ryzykowali w polu serwisowym i zmieniali sposób posyłania piłek na drugą stronę siatki, co niekiedy sprawiało problemy graczom AZS Politechniki Warszawskiej. Parę razy przyjmowali zagrywkę tak, że piłka wracała w posiadanie gospodarzy, którzy bezwzględnie wykorzystywali nadarzające się okazje.
- Sądzę, że na pewno dobrze przepracowaliśmy przerwę świąteczno-noworoczną, ale w sobotę taką mieliśmy taktykę, by posyłać zmienną zagrywkę i tym samym wybijać rywala z rytmu. Wiadomo, że po mocnej zagrywce przyjmujący zawodnicy ustawiają się troszkę dalej spodziewając się kolejnego silnego serwisu. Tymczasem my troszkę cwaniacko się zachowywaliśmy zagrywając skróty, czy coś łatwiejszego. Realizowaliśmy taktykę, która obecnie robi w siatkówce bardzo dużo - wyjaśnia Szymura.
Bardzo dobra gra AZS-u Częstochowa została zachwiana w 3. partii. Wówczas przy stanie 15:9 w polu serwisowym pojawił się Waldemar Świrydowicz, który raz za razem posyłał kąśliwego floata. Zagrywka środkowego stołecznego klubu wyrządziła sporo krzywdy gospodarzom, którzy nie potrafili uciec z niekorzystnego dla nich ustawienia. W efekcie na tablicy wyników pojawił się wynik 15:15 i wydawało się, że to moment, kiedy to goście złapią wiatr w żagle. Tak się jednak nie stało, częstochowianie po przerwie technicznej znów przejęli inicjatywę i wygrali seta 25:18.
Ten wyraźnie przegrany fragment 3. partii nie wpłynął na pewność siebie miejscowych. - Wydaje mi się, że mieliśmy wszystko pod kontrolą. Widzieliśmy, jak warszawianie grają. W tym momencie to był nasz słabszy okres, ale wyszliśmy z niego, zwycięstwo jest nasze i to cieszy - komentuje Rafał Szymura.
Przed siatkarzami AZS-u Częstochowa zaległe spotkanie z 12. kolejki z BBTS-em Bielsko-Biała, które odbędzie się w środę. Biało-zieloni ponownie będą gospodarzami. Czy niesieni na fali imponującego zwycięstwa z warszawską Politechniką dopiszą kolejne 3 punkty do swojego ligowego dorobku? - Mam taką nadzieję. Zobaczymy, jak to wyjdzie w meczu. Ciężko przepracujemy dni do spotkania i myślę, że skutecznie z BBTS-em powalczymy - uważa 20-letni przyjmujący częstochowskiego zespołu.
Mecz AZS Częstochowa - BBTS Bielsko-Biała rozpocznie się w środę o godzinie 18:30.