AZS Częstochowa w ostatnich czterech pojedynkach pokonał MKS Będzin (3:1), Effectora Kielce (3:2), AZS Politechnikę Warszawską (3:0) oraz BBTS Bielsko-Biała. Zespół z Podbeskidzia był blisko przerwania korzystnej serii Akademików. Po dwóch setach podopieczni Krzysztofa Stelmacha prowadzili, lecz częstochowianie zdołali odwrócić losy meczu i cieszyli się z kolejnego domowego triumfu.
Po ostatniej akcji w obozie AZS-u zapanowała euforia, a zawodnicy długo cieszyli się z czwartego z rzędu domowego zwycięstwa. - Jestem bardzo szczęśliwy, bo jako zespół pokazaliśmy kawał charakteru. Dwa pierwsze sety nie szły po naszej myśli, nie graliśmy tak, jak potrafimy grać. Nie wskoczyliśmy na swój poziom i rytm gry - powiedział trener AZS-u Częstochowa, Michał Bąkiewicz.
Po dwóch przegranych partiach zespół AZS-u przeszedł metamorfozę i w dalszej fazie pojedynku to częstochowianie dominowali nad rywalami. - Taki początek spowodowany był między innymi tym, że zespół z Bielska-Białej zaryzykował zagrywką i miał naprawdę super momenty. Co najważniejsze, potrafiliśmy się podnieść, wierzyliśmy do końca i byliśmy cierpliwi. Odrodziliśmy się i w mojej opinii było to kluczowe w tym spotkaniu - przyznał Bąkiewicz.
Po meczu z BBTS-em częstochowianie mają powody do radości, ale w kolejnym ligowym pojedynku będzie im trudno powtórzyć sukces. Ich rywalem będzie aktualny mistrz Polski. - Próbowaliśmy różnych rozwiązań. One nam się sprawdziły i z tego się bardzo cieszę. Teraz musimy ochłonąć i przygotować się do kolejnego spotkania z Asseco Resovią Rzeszów - zakończył szkoleniowiec częstochowskiego klubu.