Salvatore Rossini: Jeszcze nie jesteśmy pewni pierwszego miejsca w grupie

Materiały prasowe / Siatkówka
Materiały prasowe / Siatkówka

Włoski klub z Modeny musi pogodzić się z pierwszym potknięciem w Lidze Mistrzów. Hitowy mecz 5. kolejki rozgrywany w Gdynia Arena zakończył się zwycięstwem Lotosu Trefla Gdańsk.

Liderzy Serie A z pewnością nie są przyzwyczajeni do porażek. Dla podopiecznych Angelo Lorenzettiego to dopiero druga strata punktowa w tym sezonie. Pomimo doprowadzenia do tie-breaka zawodnicy DHL-u nie dali rady dobrze dysponowanym gdańszczanom ulegając po piątej partii 13:15.

- Spodziewaliśmy się skomplikowanego spotkania. Wiedzieliśmy na pewno, że wynik nie musi być dla nas, aż tak korzystny jak na własnym terenie. Lotos grał niesamowicie agresywnie w polu zagrywki, utrzymując wysoki poziom przez cały czas. Do tego doszły niesamowite obrony i wykorzystywanie kontr. My zdecydowanie nie zagraliśmy najlepiej jak potrafimy. W Lidze Mistrzów nie jest możliwe zwyciężenie spotkania bez pełnej dyspozycji. Musimy być na topowym poziomie w trakcie całych rozgrywek. Z pewnością wyciągniemy wnioski na kolejne mecze, które przed nami - komentował po spotkaniu włoski libero - Salvatore Rossini.

Dzięki czwartkowej wygranej podopieczni Andrei Anastasiego są pewni wejścia do fazy play-off europejskich pucharów. Siatkarze DHL-u Modena zapewnili już sobie awans i teraz pozostaje im rozegrać ostatnie grupowe spotkanie z dużo słabszym przeciwnikiem - ACH Volley Lublana.

- Nigdy nie jest tak, że wychodzimy na mecz bez pełnej koncentracji. Zawsze chcemy zagrać na 100 procent naszych możliwości i zwyczajnie odnieść sukces. Staramy się nie patrzeć na rozkład tabeli i przyszłe drabinki. Przed nami ostatnie spotkanie przeciwko Lublanie, więc jeszcze nie jesteśmy pewni pierwszego miejsca - kurtuazyjnie stwierdził 29-latek.

Włoski libero bardzo ofiarnie podążał za piłką w Gdynia Arena
Włoski libero bardzo ofiarnie podążał za piłką w Gdynia Arena

Rossini także kibicuje drużynie Lotosu Trefla i liczy na ich dobre występy w kolejnej fazie prestiżowych rozgrywek. - Nie mam nic przeciwko spotkania się jeszcze z gdańszczanami podczas play-offów. Bardzo dobrze znam trenera Anastasiego i rozgrywającego Falaschi. Z pewnością Marco miał lekki stres w obliczu gry z moją drużyną. Był to podwójnie ważny mecz dla niego. Jednak wyszedł obronną ręką i życzę mu jak najlepiej.

Źródło artykułu: