Gabriela Polańska: Nie lubimy jak się nas oszukuje

Drużyna Budowlanych Łódź pokonała w sobotę po tie-breaku KSZO Ostrowiec i wciąż plasuje się na piątym miejscu w tabeli Orlen Ligi.

Ekipa z miasta włókniarzy ma za sobą ciężkie dni. Jej pobyt w Bielsku-Białej w ramach czternastej (zgodnie z terminarzem) serii spotkań zakończył się nie tylko bolesną porażką, ale również problemami żołądkowymi okupionymi wizytą w szpitalu części drużyny i sztabu szkoleniowego. Osłabione zawodniczki, po ciężkim tygodniu i walce o powrót do zdrowia, w sobotę musiały stawić czoła niżej notowanym, ale bardzo ambitnym rywalkom.

- Miałyśmy trochę problemów zdrowotnych. Na szczęście wszystko jest już za nami. Dziewczyny, które najbardziej ucierpiały, są oczywiście wciąż osłabione, ale z dnia na dzień jest lepiej. Po takim spotkaniu na pewno szkoda straconego punktu, ale z drugiej strony cieszy ta wygrana, bo - szczerze powiedziawszy - mecz ten mógł zakończyć się na korzyść obu stron - przyznała wybrana tego dnia MVP zawodów Gabriela Polańska.

Łodzianki grały w sobotę bardzo nierówno. Potrafiły zdominować przeciwnika, jak w trzeciej, wygranej do 13, partii, ale zdarzały im się też dłuższe momenty kompletnej bezradności, gdy seryjnie nie potrafiły kończyć własnych ataków, a poważne problemy zaczynały się już od trudności z odbiorem zagrywki rywalek. Tak było chociażby w drugim secie, gdy siatkarki Budowlanych popełniły aż 5 błędów w przyjęciu i skończyły zaledwie 12 z 33 piłek w ofensywie. Ostatecznie jednak gospodynie wygrały całe spotkanie po niezwykle zaciętym tie-breaku.

- Pomogła nam nasza zespołowość, zwłaszcza w tych naprawdę trudnych momentach. Potrafiłyśmy zebrać się w sobie, mimo że wpadały nam takie piłki, które wpaść nie powinny. Każda z nas mogła wtedy liczyć na dobre słowo i wsparcie. Nikt się nie odwracał od nikogo. Nie spuściłyśmy głów, tylko potrafiłyśmy pomóc sobie nawzajem na boisku - podkreśliła w rozmowie z WP SportoweFakty doświadczona środkowa.

Gabriela Polańska zdobyła w sobotę 16 punktów, z czego aż 5 blokiem
Gabriela Polańska zdobyła w sobotę 16 punktów, z czego aż 5 blokiem

W decydującej partii sobotniego spotkania na parkiecie i trybunach aż kipiało od emocji, nie tylko tych sportowych. Miejscowe siatkarki miały sporo zastrzeżeń do pracy arbitra głównego meczu, zwłaszcza w momentach decydujących o losach seta i meczu. Po ostatniej akcji spotkania z jej rezultatem nie mogły z kolei pogodzić się przyjezdne.

- W zasadzie w tie-breaku były dwie takie sytuacje: jedna na 10:8 dla nas i już w końcówce kolejna (przy stanie 13:12 dla Budowlanych - przyp. red.). Oczywiście byłyśmy wściekłe, bo nie lubimy jak się nas oszukuje. Te błędy były bardzo widoczne. Ciężko jest przejść obok takich sytuacji obojętnie, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że sędziowie to też tylko ludzie, nie mają komputerowego wzroku. Wszystko da się jednak wyjaśnić - zastrzegła reprezentantka Polski.

Strata punktu w starciu ze znajdującym się w ogonie tabeli KSZO spowodowała, że siatkarki Budowlanych oddaliły się od wymarzonej pierwszej czwórki Orlen Ligi. Po sobotnim 3:2 i zeszłotygodniowym 0:3 w Bielsku-Białej szanse podopiecznych Pasińskiego na poprawę piątej lokaty znacznie zmalały, ale zawodniczki z Łodzi nie rezygnują z ambitnego celu i do końca zamierzają dążyć do jego realizacji.

- Chcemy walczyć o czwórkę i wciąż wierzymy, że tak może być. Wiemy jednak, że po meczu w Bielsku-Białej ten cel się od nas odsunął. Musimy podchodzić do każdego spotkania, jakby decydowało ono o naszych losach i urywać punkty nie tylko w rywalizacji z niżej notowanymi zespołami, ale i z faworytami - zaznaczyła nasza rozmówczyni.

Komentarze (0)