Bełchatowianie każdą z partii wygrywali dość wysoko - kolejno do 18, 17 i 19, choć zdarzały się momenty, że gospodarze pozwalali się dogonić przeciwnikom. Nie było to jednak na tyle poważne zagrożenie, by zmieniło losy całego meczu.
- W każdym z setów mieliśmy delikatny kryzys, ale potrafiliśmy sobie ułożyć grę tak, by ten kryzys nie zaważył na ostatecznym wyniku. Nie traciliśmy w tych cięższych momentach koncentracji, więc jesteśmy zadowoleni, że to wszystko się tak właśnie skończyło - opowiadał po spotkaniu Nicolas Uriarte.
Sam mecz - delikatnie mówiąc - nie porywał, ale wszyscy mieli świadomość, że wtorkowego wieczoru PGE Skrze zdecydowanie bardziej zależało na samym triumfie niż na stylu, w jakim to miało się dokonać.
- Musieliśmy wygrać, zdobyć trzy punkty i ten cel udało się zrealizować. Gramy dalej w Lidze Mistrzów nie musząc nerwowo oglądać się na inne mecze i w tej chwili to właśnie jest najważniejsze. Dziś cieszymy się z awansu, nie myślimy o tym, co będzie dalej - stwierdził rozgrywający ekipy z Bełchatowa.
Według Argentyńczyka po ubiegłotygodniowych dolegliwościach żołądkowych w zespole nie ma już śladu, a poziom, który zawodnicy zaprezentowali, był po prostu odpowiedni do tego, co pokazali przeciwnicy.
- Myślę, że te problemy już nie miały wpływu. Jesteśmy już w większości zdrowi, więc z pełną mocą możemy przystępować do rywalizacji. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będziemy czuć się pewniej. Myślę, że nasza postawa i agresja w grze była na odpowiednim poziomie, by pokonać Duklę - ocenił nasz rozmówca.
Nicolasowi Uriarte nie przeszkadza to, że mecze fazy play-off PGE Skra rozegra w znacznie większej od Hali Energia Atlas Arenie. Przyznał, że lubi grać w Łodzi.
- Czuję się bardzo dobrze zarówno w Hali Energia jak i w Atlas Arenie. Oczywiście w Bełchatowie trenujemy na co dzień, to jest nasz dom, ale w Łodzi przy większej publiczności również gra się znakomicie. Przenosiny do tamtego obiektu nie stanowią dla mnie większego problemu. Najważniejsze, by zawsze byli z nami kibice. Wsparcie od nich bardzo pomaga - ocenił reprezentant Argentyny.