Wojciech Jurkiewicz smutny po meczu w Radomiu. "Potrzebujemy punktów"

Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz nie zrewanżowali się Cerrad Czarnym za porażkę w pierwszej rundzie rozgrywek. Choć w Radomiu pojedynek był zacięty, to podopieczni Piotra Makowskiego ugrali tylko seta.

Zawodnicy Łuczniczki Bydgoszcz mieli powody, by z pozytywnym nastawieniem podchodzić do pojedynku z Cerrad Czarnymi Radom, bo w ostatnich trzech meczach zdobyli komplet punktów. Wojskowi natomiast byli w gorszej sytuacji, bo przegrali pięć spotkań z rzędu. Jednak to od pojedynku z graczami z województwa kujawsko-pomorskiego podopieczni Raula Lozano rozpoczęli serię ośmiu zwycięstw z rzędu.

O pierwszym meczu siatkarze prowadzeni przez Piotra Makowskiego chcieli z pewnością jak najszybciej zapomnieć, bo przegrali we własnej hali w bardzo kiepskim stylu, zdobywając zaledwie 43 małe punkty. Trzeba jednak przypomnieć, że wówczas w ekipie z Bydgoszczy brakowało Wojciecha Ferensa i Jakuba Jarosza.

Rewanż miał już zupełnie inny przebieg, walki nie brakowało. I choć gospodarze wygrali 3:1, to równie dobrze o wyniku mógł rozstrzygnąć tie-break. - Smutno nam, bo na pewno liczyliśmy w Radomiu na zdobycz punktową. Trzy sety pokazały, że toczyliśmy wyrównany i zacięty bój - podkreślił Wojciech Jurkiewicz.

Najwięcej emocji dostarczył set numer trzy, który Cerrad Czarni wygrali dopiero przy stanie 28:26. Wcześniejsze dwie partie również kończyły się po zaciętej końcówce. - Myślę, że łut szczęścia czy może po prostu chłodniejsza głowa w końcówce zadecydowały o tym, że to radomianie prowadzili 2:1 - analizował kapitan Łuczniczki.

Po trzeciej odsłonie ekipa gości nie była już w stanie nawiązać wyrównanej walki i przegrała różnicą 9 "oczek". Wynik mógł być jeszcze wyższy, gdyby nie to, że Wojskowi nie skończyli kilku piłek. - W czwartym secie rywale mieli już zdecydowaną przewagę, zawłaszcza w zagrywce. Mieliśmy spore problemy z przyjęciem i w zasadzie możemy śmiało powiedzieć, że ostatnia partia była bez historii - skomentował środkowy.

Łuczniczka po porażce w Radomiu zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli i traci trzy punkty do Indykpolu AZS-u Olsztyn, jednak zawodnicy z Warmii i Mazur mają jeden rozegrany mecz mniej. - Szkoda, że nie udał się nam rewanż za porażkę u siebie. Bardzo potrzebujemy punktów. Cały czas jednak wierzymy w to, co robimy i zrobimy wszystko, żeby w następnym meczu dopisać na swoje konto kolejne zwycięstwo. Musimy jednak jeszcze bardzo dużo pracować - zakończył Wojciech Jurkiewicz.

Źródło artykułu: