Peter Divis był siatkarzem kilku polskich klubów, przez dwa sezony z rzędu był najlepszym zawodnikiem Polskiej Ligi Siatkówki (poprzedniczki PlusLigi). Był znany z wybuchowego charakteru i kontrowersyjnych zachowań, miedzy innymi ucieczki przed kontrolą antydopingową. Teraz jest szkoleniowcem 1-ligowego GKS Katowic. - Na pewno jestem młodym trenerem. Miałem kilku fantastycznych trenerów w swoim zawodowym życiu. Wszystkie doświadczenia, jakie zdobywałem jako zawodnik starałem się poukładać w głowie, zbierałem notatki z treningów, które trzymam do dziś. Kwestią jest to, czy będę potrafił tę wiedzę przekazać młodym zawodnikom. Charakter i autorytet to zupełnie inna sprawa. Na razie widzę, że chłopakom podoba się, to co robię. Zresztą ja im wręcz powiedziałem, że będę od nich żądał, aby mi mówili, jeśli coś robię źle - opowiada o swojej pracy Słowak. Ale podkreśla, że nie złagodniał. - Jestem nadal twardy. Jeśli coś mnie zdenerwuje to potrafię wyrazić to dosadnie. Ja przeżyłem już wielu wariatów w życiu.
W swojej karierze siatkarskiej Divis pracował z wieloma wybitnymi szkoleniowcami, w tym Philippem Blainem czy Władimirem Alekną. - Jak w 2002 roku zapytano mnie, kto nauczył mnie grać w siatkówkę to powiedziałem jasno: Phillippe Blain. To był świetny zawodnik. On był przecież pierwszym libero. Kończył wtedy karierę, miał 39 czy 40 lat i nadal był świetny. Jakby nagrodę MVP przyznawano libero, to Phillippe na pewno by ją otrzymał. A jakie miał podejście do pracy! Otóż każdy z graczy musiał zorganizować kolację dla zawodników z drużyny i ich rodzin. Spotykaliśmy się tak co tydzień i to był świetnie spędzony czas. Trzynastu zawodników i dwóch trenerów, to jest piętnaście spotkań. A ja zorganizowałem tylko jedno takie przez trzy miesiące. Ile było przy tym zabawy i ile się jadło! Nikt przed trenerem nie wstydził się wypić piwa czy lampki wina. To był bonus tej drużyny, że spotykała się nie tylko w pracy czy na tych kolacjach. My widywaliśmy się również w innych okolicznościach całymi rodzinami - wspomina były siatkarz.
GKS Katowice jest liderem 1-ligi i aspiruje do najwyższej klasy rozgrywkowej. - My mamy wręcz powiedziane, że my chcemy się znaleźć w PlusLidze. Chcemy to osiągnąć i na razie to robimy. Budujemy zespół od podstaw i idziemy w dobrym kierunku. Nie jesteśmy zależni od żadnych sponsorów, pieniądze mamy zagwarantowane przez miasto na rok do przodu. To nie jest tak, że sponsor obieca pieniądze, aby potem powie, że nie ma wypłaty. A wszyscy wiemy, że zespołów z kłopotami finansowymi w polskich ligach jest sporo - nie ukrywa Divis.
500 dni temu Polacy zostali mistrzami świata