Grzegorz Kosok: U nas nie ma gwiazd

Jadar Radom zaczął walkę o awans do fazy play off PlusLigi. Po sobotnim meczu z drużyną Trefla Gdańsk, którą łatwo pokonał 3:0, jest coraz bliższy zrealizowania tych dążeń. Duża w tym zasługa Jana Sucha, który zastąpił na stanowisku trenera radomskiego zespołu Mirosława Zawieracza.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

- Mamy dużo psychicznego luzu na treningach i w czasie meczów. Nie ma u nas gwiazd, które same mają grać. W tej drużynie każdy czuje się kimś. Każdy tworzy ten skład. Dzięki temu jesteśmy w stanie walczyć ze wszystkimi - stwierdza środkowy Jadaru Radom, Grzegorz Kosok. - Trener Such na pierwszym treningu powiedział wprost, że mamy grać, na ile nas stać. Jak ktoś zrobi błąd, to nic się nie dzieje. Mamy myśleć o następnej akcji. To nie jest żadne zaniżanie ambicji. Mamy wygrywać, ale nikt nie oczekuje nie wiadomo czego. Mamy robić, co w naszej mocy. Ale nie ma żadnej presji i gra nam się dużo lepiej.

Kosok zdobył w sobotę ostatni punkt w meczu z Treflem Gdańsk. - Czułem się tak, jakbym zdobywał pierwszy punkt w meczu. Dla mnie nie ma różnicy. Ważny punkt, no i tyle - mówi.

Po tym zwycięstwie radomianie zajmują ósmą lokatę w tabeli. Trefl, który miał być czarnym koniem PlusLigi, zajmuje ostatnią pozycję. Ale jeszcze walczy o awans do fazy play off. Jak chce to osiągnąć? - Praca, ciężka praca. Jest nowy trener, który przekonał nas do siebie. Swoją pewnością siebie zyskał nasze zaufanie. Wierzę, że pomoże nam odbić się od dna - mówi rozgrywający gdańszczan Jakub Bednaruk, który nie żałuje przeprowadzki z Włoch na peryferie polskiej ligi. - Jeżeli się czegoś podjąłem, to chcę doprowadzić to do końca. Na razie nie wygląda to najlepiej. Cel numer 1 to utrzymanie się w lidze. Jeżeli mamy spaść, to biorę na siebie za to odpowiedzialność.

Największa odpowiedzialność za wyniki spada jednak na trenerów. I z Treflem, i z Jadarem pracują szkoleniowcy, którzy zastąpili na tym stanowisku innych. - Miałem drużyny, które nie grały rewelacyjnie, ale po raz pierwszy przejąłem zespół, z którym nie pracowałem od początku sezonu - powiedział szkoleniowiec radomian, Jan Such. - Prowadziłem Kędzierzyn, który potem zdobył mistrzostwo Polski, AZS Olsztyn, gdzie też potem lądowały medale. W Rzeszowie, gdzie przejmowałam trzecioligową drużynę, zbudowaliśmy potęgę. Rok temu, po pięciu latach prowadzenia tego zespołu zrezygnowałem - za długo trener nie powinien pracować w jednym miejsce. Po roku przerwy dostałem propozycję - adrenalina działa. Jest tęsknota za trenerską ławką, jeszcze powalczymy. Podjąłem decyzję odbudowy Radomia. Będzie ciężko, ale zobaczymy.

Ciężko może być już w najbliższym spotkaniu z teoretycznie lepszą Politechniką. W spotkaniu w Warszawie na parkiecie może zabraknąć kontuzjowanego Wojciecha Żalińskiego. - Wydaje mi się, że jest dobrze, choć nie jestem jeszcze zdolny do gry. Nogę mam cały czas spuchniętą. Nie mogę przez to założyć stabilizatora, a bez tego nie mogę grać. Myślę, że leczenie potrwa jeszcze około tygodnia. Ale nie muszę się spieszyć. Marcin Owczarski znakomicie sobie radzi. Jeżeli wrócę, będę musiał wywalczyć na nowo miejsce w szóstce. Trener ma jasne zasady. Kto gra dobrze - gra dalej. Na dzień dzisiejszy Marcin wygrywa tę rywalizację. Mój powrót do zdrowia nie będzie oznaczał powrotu na boisko - stwierdza młody atakujący Jadaru.

W sobotnim meczu najlepiej spisywał się Sirianis Mendez Hernandez i po raz pierwszy w tym sezonie został wybrany zawodnikiem meczu. - W pierwszej części rozgrywek byłem bez formy. Teraz jestem w zdecydowanie lepszej kondycji. Czuje się bardzo dobrze, zwłaszcza, że zdobyliśmy kolejne trzy punkty. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Nowy trener stara się pomóc mi usprawnić moją grę, czuję, że się rozwijam. Uważam, że to bardzo dobry fachowiec - komentuje Kubańczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×