Drugi półfinał Pucharu Włoch odbywał się pomiędzy dwoma zespołami z drugiego i trzeciego miejsca tabeli, ale jednak z przewagą aż pięciu punktów Lube Volley nad Trentino Volley. Ligowy mecz pomiędzy nimi był bardzo zacięty i zakończył się dopiero w piątym secie.
Początek spotkania był bardzo wyrównany, choć niespecjalnie porywający siatkarsko. Ale w połowie tej odsłony siatkarze Lube wylądowali w ustawieniu pierwszym, z Ivanem Miljkovicem na lewym skrzydle, a Osmanym Juantoreną na prawym i całkowicie się w nim zacięli. Kubańczyk nie był w stanie skończyć ataku nawet na pojedynczym bloku (między innymi popełnił dwa błędy przejścia linii środkowej z rzędu), a po drugiej stronie siatki Filippo Lanza w polu serwisowym posyłał coraz łatwiejsze zagrywki, bo rywal potykał się o własne nogi. Przewaga, którą w tym momencie zbudowali sobie podopieczni trenera Radostina Stojczewa, spokojnie wystarczyła im do wygrania tego seta.
Drugą odsłonę zawodnicy trenera Gianlorenzo Blenginiego zaczęli ostro, mocno podrażnieni porażką w pierwszym secie. Micah Christenson stanął w polu serwisowym i zrobiło się 4:0 dla jego drużyny. Taka zaliczka dobrze wpłynęła na ekipę z Civitanovy, która grała coraz lepiej w każdym elemencie. Na zagrywce inni poszli w ślady Amerykanina, a do tego wszyscy lepiej bronili i skutecznie atakowali na kontrach. Pod taką presją rozsypała się gra zespołu z Trydentu, a trener zdecydował się na zmiany. Na rozegraniu pojawił się Georgi Bratojew, a na ataku nominalny przyjmujący Oleg Antonow. Nic to nie pomogło, a tę partię zakończył efektownym asem Juantorena.
Trzecia odsłona wreszcie przyniosła kibicom trochę wyrównanej siatkówki na niezłym poziomie. Sporo całkiem efektownych obron i ataków kończonych na trójbloku, do tego mało błędów w zagrywce i kilka soczystych bloków po obu stronach. W tych długich wymianach nieco częściej górą byli siatkarze z Trydentu i dzięki temu zbudowali sobie małą przewagę. Utrzymywali ją aż do końca i nawet jeszcze powiększyli, nie pomogło to, że trener Blengini zmienił połowę szóstki na boisku.
Czwarty set z początku przebiegał po dyktando podopiecznych trenera Stojczewa, czujących, że tylko set dzieli ich od zwycięstwa. Byli lepsi we wszystkich elementach i szybko odskoczyli przy mocnych serwisach Mitara Djurica. Jednak doświadczeni zawodnicy z Lube odpowiedzieli tą samą bronią (dwa asy z rzędu Dragaan Stankovica) i doprowadzili do remisu po 12. Trener Trentino zmienił mało skutecznego Urnauta na Antonowa i od tego momentu toczyła się ciekawa gra punkt za punkt, gdzie obaj rozgrywający starali się maksymalnie wykorzystywać swoich środkowych. W końcówce na przewagi górą było Lube, a mocno się do tego przyłożył po raz kolejny Stankovic.
O tym, kto zagra w finale Pucharu Włoch, musiał więc rozstrzygać piąty set. Lube wyszło na niego z Williamem Priddym w składzie (zamiast Parodiego), a w ekipie z Trento na boisko wrócił Tine Urnaut. I to właśnie jego zagrywki mocno rozbiły rywali na początku tej partii. Choć podopieczni trenera Blenginiego walczyli jak lwy, to w kluczowych momentach, zwłaszcza w skuteczności ataku, lepsi byli siatkarze z Trydentu. I to oni ostatecznie wygrali ten zacięty mecz, choć w końcówce obaj szkoleniowcy wprowadzili sporo zamieszania i przerw w grze swoimi decyzjami i dyskusjami.
Diatec Trentino zagra więc w niedzielnym finale o 17.30 z DHL Modeną, które jest obrońcą tytułu. Będzie to rewanż za finał Pucharu Włoch sprzed roku w Bolonii, gdzie te same dwa zespoły walczyły ze sobą. Wtedy Modena wygrała 3:1.
Ola Piskorska z Mediolanu
Cucine Lube Banca Civitanova - Diatec Trentino 2:3 (19:25, 25:17, 22:25, 27:25, 10:15)
Cucine Lube Banca Civitanova: Parodi, Juantorena, Stankovic, Christenson, Miljkovic, Podrasacanin, Grebennikov oraz Priddy, Fei, Cester
Trentino Volley: Gianelli, Lanza, Sole, Djuric, Van De Voorde, Urnaut, Colaci (libero) oraz Antonow, Bratojew