ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wciąż ma rezerwy. "To nie było jeszcze nasze maksimum"

 / WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
/ WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Liderzy PlusLigi, siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, w cuglach awansowali do finału Pucharu Polski. Zespół z Opolszczyzny tylko w pierwszym secie stoczył wyrównany bój z Lotosem Treflem Gdańsk.

Początek pojedynku nie zwiastował, że emocje w spotkaniu ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Lotosem Treflem Gdańsk skończą się wraz z pierwszą partią. Gdańszczanie stawiali czoła faworyzowanym rywalom i przegrali premierową odsłonę 23:25. Potem wątpliwości już nie było. Kędzierzynianie zdominowali wydarzenia na parkiecie.

- Przyjechaliśmy na halę ze świadomością, że czeka nas trudny bój i będziemy musieli stoczyć pięciosetową batalię. Myślę, że kluczowy był pierwszy set. Prowadziliśmy, potem straciliśmy przewagę, ale się odbudowaliśmy i udało się zwyciężyć - ocenił pojedynek trener ZAKSY, Ferdinando De Giorgi.

Podopieczni włoskiego szkoleniowca mieli z gdańszczanami zaległe rachunki do wyrównania. - Wszyscy pamiętaliśmy, że to właśnie ekipa Anastasiego jako jedyna pokonała nas w lidze. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i rzeczywiście taki był, pomimo zwycięstwa 3:0 - przypomniał ligową porażkę Benjamin Toniutti, rozgrywający zespołu.

ZAKSA zachwyca w Pucharze Polski i zdaniem wielu to główny kandydat do zwycięstwa. W finale naprzeciwko kędzierzynian stanie PGE Skra Bełchatów, która rozegrała trzy popisowe sety z Asseco Resovią Rzeszów. - Nie pozostało nam nic innego jak trochę odpocząć i przygotować się do finału. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, ale to nie było jeszcze nasze maksimum. Jeśli poprawimy skuteczność na kontrach, to będziemy prezentować się jeszcze lepiej - zapowiedział francuski siatkarz.

Źródło artykułu: