Andrzej Kowal: Skra zrobiła nam krzywdę zagrywką

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów nie mogli znaleźć recepty na potężne zagrywki rywali z Bełchatowa. Serwis okazał się kluczem do awansu do finału Pucharu Polski

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Bełchatowianie z seta na set rozkręcali się w polu serwisowym. Apogeum nastąpiło w czwartej partii, kiedy to Nicolas Marechal dwa razy ustrzelił Nikołaja Penczewa. Pozostali gracze PGE Skry Bełchatów także nie próżnowali i zagrywką wywierali presję na rywalach. - Skra bardzo ryzykowała od drugiego seta i zrobiła nam krzywdę zagrywką - komentował trener rzeszowian, Andrzej Kowal.

Głównym grzechem Asseco Resovii Rzeszów był jednak brak regularności. Zespół z Podkarpacia falował z formą i, z wyjątkiem pierwszej partii, nie mógł ustabilizować swojej dyspozycji.

- Po dobrym początku w połowie drugiego seta właściwie przestaliśmy grać. Bełchatowianie odnieśli wówczas zwycięstwo nie tylko dzięki swojej lepszej grze, ale także przez nasze błędy. Straciliśmy pewność, a Skra zaczęła dominować na zagrywce. W podstawowych elementach byliśmy słabsi - przyznał Kowal.

Problemem okazały się także sytuacyjne piłki. Bełchatowianie, w przeciwieństwie do rywali z Podkarpacia, mogli liczyć na świetnie dysponowanego Facundo Conte. Od czasu do czasu budził się Bartosz Kurek, ale pojedyncze zrywy w ostatecznym rozrachunku nic nie dały. - Nie radziliśmy sobie na skrzydle z trudnych piłek i na podwójnym bloku. Z takim zespołem jak Skra nie trzeba grać nie wiadomo jakiej siatkówki, ale należy prezentować się równo - dodał szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×