Krystyna Strasz: Miałam godne zastępstwo

Tym razem podstawowa libero dąbrowskiego MKS-u była skazana na bierne obserwowanie spotkania z PGE Atomem Treflem Sopot. - Kibice nie mieli na co narzekać - uznała tuż po meczu.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Sobotni mecz Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z PGE Atomem Treflem Sopot niemal bez przerwy wzbudzał u obserwatorów wiele emocji i wewnętrznych przeżyć, a najlepiej widać to było po wielkiej nieobecnej hitowego spotkania. Krystyna Strasz, której tym razem przyszło siedzieć za bandami reklamowymi, cieszyła się i ekscytowała każdą udaną akcją swojej ekipy i trudno jej było usiedzieć na miejscu podczas najgorętszych wymian widowiska w Hali Centrum. - Zdecydowanie lepiej jest grać, bo patrząc na mecz z boku, przeżywa się te wszystkie emocje dwa razy bardziej, tym bardziej, że nie ma się wpływu na wynik. Mimo wszystkich problemów kadrowych, jakie nas trapiły przed meczem uważam, że nasza gra wyglądała naprawdę dobrze i było bardzo blisko wygranej. Szkoda, że się nie udało, ale cieszy nas nawet ten jeden punkt - skomentowała już po samym spotkaniu uśmiechnięta libero Zagłębianek.

Atomówki tym samym odniosły swoje 20. ligowe zwycięstwo nad rywalem z Dąbrowy Górniczej. Mecz 17. kolejki Orlen Ligi z pewnością wpisze się do długiej i arcyciekawej historii spotkań obu ekip, tuż obok nieprzewidywalnych półfinałów ekstraklasy z sezonu 2011/12 i spotkań o mistrzostwo Polski z 2013 roku. - To właśnie są takie szalone mecze, sporo jest w nim ofiarnych akcji i dziwnych sytuacji, które mają wpływ na wynik. Czasem wygrywamy my, czasem Atom, tym razem miałyśmy mniej szczęścia, ale kibice nie mieli na co narzekać - uznała Strasz, która doskonale pamięta najbardziej emocjonujące starcia z nadmorskim rywalem.

Co przeszkodziło wychowance dąbrowskiego MKS-u w dołączeniu do zespołu? - Od meczu z PTPS-em ciągnie się za mną kontuzja karku, nie mogę skręcać szyi w jedną stronę, co mocno utrudnia granie. Wystąpiłam z tym urazem w dwóch meczach, ale nie byłam w pełni sprawna, dlatego trzeba było chwilę odpocząć i wyleczyć to od końca, bo trudno grać z ograniczeniem ruchowym - przyznała zawodniczka. W ostatnich tygodniach urazy przeszkadzały także Dejy McClendon i Joannie Staniusze-Szczurek: pierwsza z wymienionych siatkarek doszła już do pełnej sprawności i rozegrała pełny mecz z PGE Atomem Treflem Sopot.

Pod nieobecność Strasz na libero po stronie MKS-u pojawiły się Katarzyna Urban i 17-letnia Kinga Drabek, dla której był to dopiero drugi występ na parkietach ekstraklasy. - Zaliczyły całkiem niezły występ i dobrze mnie zastąpiły. Na początku się rotowały, potem Kasia pojawiała się na boisku w obronie, Kinga szła na przyjęcie i przez większość czasu to zdawało egzamin - oceniła podstawowa libero zagłębiowskiej kadry. Dodajmy, że Urban przyjmowała w sobotę na poziomie 29 procent pozytywnego i 18 perfekcyjnego przyjęcia przy 3 bezpośrednich błędach na 17 odbiorów. Drabek, która grała od drugiego seta meczu, była częstszym celem serwisów Atomówek, przyjęła ich 26 (31/12 proc.).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×