Pierwsze kroki na głębokich wodach PlusLigi Dawid Konarski stawiał w 2008 roku jako 19-latek. Trenerem, który obdarzył młodego siatkarza ogromnym kredytem zaufania był Waldemar Wspaniały. Doświadczony szkoleniowiec, mający na koncie sukcesy z Mostostalem Azotami Kędzierzyn-Koźle, podjął się misji wyprowadzenia Delecty Bydgoszcz z dużego kryzysu w trakcie sezonu 2008/2009. Kiedy obejmował zespół po Rastislavie Chudiku, znajdował się on na dnie tabeli.
- Dawid rozpoczął swoją karierę w bardzo trudnym momencie. Właściwie każdy mecz był wówczas dla Delecty walką o życie. Ponadto Konarski musiał zastąpić byłego reprezentanta Polski Krzysztofa Janczaka. Wywiązał się z tego zadania znakomicie, notując prawdziwe "wejście smoka". Już wtedy wiedziałem, że ma mocną psychikę - skomentował Wspaniały.
Samo odpowiednie nastawienie mentalne nie zagwarantowałoby jednak atakującemu szybkich postępów. - Dawid był mocno zbudowany oraz dysponował bardzo dobrą skocznością i przygotowaniem fizycznym. Pomimo młodego wieku prezentował już także spore umiejętności techniczne - dodawał Wspaniały, który prowadził Delectę do 2011 roku.
Przez niemal trzy sezony pracy pod jego okiem, Konarski poczynił duży progres, z każdym kolejnym rokiem zbliżając się do ligowej czołówki na swojej pozycji. Obecnie 26-letni zawodnik chwali trenera Wspaniałego przede wszystkim za stanowczość oraz obiektywizm w pracy.
- Nie bał się na nikogo postawić, ani też nikogo odsunąć. Sprawował urząd trenera twardą ręką, pokazując, że to on jest szefem. Na pewno był wymagający, ale jeśli ktoś prezentował lepszą formę sportową, to po prostu jego wystawiał. Bez problemu potrafił odsyłać do kwadratu ówczesnych wicemistrzów świata bądź mistrzów Europy - wspomniał Konarski.
Kiedy Wspaniały odchodził z Delecty, do drużyny dołączyła inna siatkarska legenda. Mowa tu jednak o zawodniku, który dopiero za kilka lat miał zasiąść na trenerskiej ławce. Bydgoską ekipę zasilił na dwa sezony Stephane Antiga.
Z Francuzem w składzie bydgoszczanie wykonali kolejny skok jakościowy. Jeszcze mocniej rozwinął się również Konarski. Ich drogi rozeszły się w 2013 roku, kiedy to Polak trafił do Asseco Resovii Rzeszów, a Francuz powrócił do PGE Skry Bełchatów. Po jednej stronie barykady ponownie stanęli zaledwie po roku. Zmieniła się jednak ich relacja - Dawid stał się podopiecznym Antigi w reprezentacji Polski. Razem świętowali mistrzostwo świata, o którym parę lat wcześniej atakujący nie marzył nawet w najśmielszych snach.
Dwie ważne kobiety
- Będąc w pierwszej klasie liceum urywałem się z lekcji, by oglądać, jak nasza reprezentacja zdobywa wicemistrzostwo świata. Nawet w najskrytszych myślach nie wyobrażałem wówczas sobie, że kiedyś samemu stanę na podium tak dużej imprezy - opowiedział Konarski, który swoją sportową przygodę rozpoczynał od piłki nożnej.
Przez około pięć lat, jako trampkarz, zdobywał gole dla drużyny z rodzinnego Świecia. Awansował z nią nawet do rozgrywek makroregionalnych, ale porzucił karierę piłkarską, kiedy ukończył gimnazjum. Impuls do definitywnego przerzucenia się na siatkówkę dała mu w czasach szkolnych nauczycielka wychowania fizycznego Irena Kwaśniewska.
- Pani Kwaśniewska bardzo lubiła ten sport. Na lekcjach uprawialiśmy go bardzo często, a na dodatkowych zajęciach graliśmy tylko w siatkówkę. Pewnego razu, kiedy pojechaliśmy szkolną drużyną na turniej do Bydgoszczy, porozmawiałem z trenerem Chemika Tomaszem Zaczkiem. On powiedział, że bardzo chętnie widziałby mnie w zespole i zachęcał, bym przyszedł tu do liceum - wytłumaczył Konarski.
[nextpage]Niecałe dziesięć lat po rozpoczęciu nauki w szkole średniej zawodnik był już mistrzem świata. Co ciekawe, w jednym z wywiadów samemu kiedyś przyznał, że nie spodziewał się zrobienia tak dużej kariery. Mówiąc o czynnikach prowadzących do sięgnięcia siatkarskich Himalajów, atakujący bardzo docenia rolę swojej żony Sabiny.
- Była ze mną od początku mojej przygody w PlusLidze. W związku z tym nigdy nie korciło mnie chodzenie na zabawy w celu poszukiwania dziewczyny, miałem pod tym względem spokój. Ponadto starałem się coś zaczerpnąć od każdego trenera, a także trafiałem w poszczególnych zespołach na miłych, doświadczonych kolegów, którzy zawsze starali się coś podpowiedzieć - wyjaśnił Konarski, który wciąż daje się kolejnym rywalom we znaki dużą mocą uderzenia i skutecznymi blokami.
Ambitny chłopak nie szuka rozgłosu
Krzysztof Ignaczak powiedział przed Mistrzostwami Świata 2014, że Dawid dysponuje zbliżoną siłą uderzenia do Grzegorza Boćka. Teraz obaj atakujący występują ze sobą wspólnie w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Konarski podkreśla jednak, że wykonanie potężnego ataku znacznie łatwiej przychodzi jego klubowemu koledze.
- Muszę czuć się naprawdę rewelacyjnie pod względem fizycznym, by uderzyć tak jak Grzegorz. On ma w sobie naturalną siłę i potrafi wyprowadzi cios z samego machnięcia barkiem. Zagrywkę wykonuje praktycznie z jednego kroku. Nie widać w niej jakiejś szczególnej dynamiki, a mimo to piłka leci niesamowicie szybko. Ja muszę użyć całego ciała, by jemu dorównać - tłumaczył Konarski, który często jest także nazywany "najlepszym blokującym wśród atakujących".
- Nikt nigdy specjalnie nie uczył mnie sztuki blokowania. Na podstawie moich analiz, popartych materiałami wideo, staram się obserwować danego zawodnika, zapamiętać jego ulubione kierunki ataku, a następnie odczytać jego zamiary. Blokowanie od zawsze sprawiało mi dużą radość, także podczas gry w siatkówkę plażową. Punktowy blok daje mi dużo większą satysfakcję niż, na przykład, skończony atak - wyjawił bombardier reprezentacji Polski.
Mimo bycia członkiem "złotej" drużyny z 2014 roku, zasługi Konarskiego dla kadry bywały niedoceniane lub nawet podważane. Zawodnik pozostawał w cieniu, kiedy w trakcie mundialu wszyscy zachwycali się wyczynami Mariusza Wlazłego. Po mistrzostwach świata gracz PGE Skry Bełchatów zrezygnował z gry w reprezentacji, ale rola Dawida nie uległa zmianie. Nadal był drugim atakującym, ponieważ palmę pierwszeństwa na pozycji atakującego przejął Bartosz Kurek. Konarski nie przejmuje się jednak krytycznymi uwagami na swój temat i nie szuka medialnego rozgłosu.
- Nie czytam pomeczowych relacji ani komentarzy, ponieważ będąc w środku wydarzenia nie potrzebuję słuchać głosów z zewnątrz. Nie przejmuję się nimi, gdyż każdy może pisać co chce i mieć swój punkt widzenia. Osobiście nie biegam do kamer i nie szukam mikrofonów. Jestem bardzo zadowolony, kiedy po meczu udaje mi się od razu zejść do szatni, ale nie mam również problemu z udzieleniem wywiadu - opowiedział Konarski.
Kolejne miesiące będą dla siatkarza czasem dalszej rywalizacji o miano pierwszej "armaty" reprezentacji. Czekające go wyzwanie w postaci wygryzienia ze składu Kurka nie będzie należeć do łatwych. A skalę jego trudności dodatkowo spotęguje fakt, że za plecami Konarskiego czai się również grupa zdolnych "młodych wilków".
- Dawid jest bardzo ambitnym chłopakiem i na pewno nie odpuści, ale będzie mu trudno zostać numerem jeden. O miejsce w składzie będzie musiał rywalizować nie tylko z Kurkiem, ale także z grupą ciekawych młodych chłopaków, do której należą Maciej Muzaj, Bartłomiej Bołądź czy Damian Schulz. Każdy z nich dysponuje lepszymi warunkami fizycznymi, choć Dawid na pewno przewyższa całą trójkę doświadczeniem. W obecnym sezonie gra jeszcze dość nierówno, ale wierzę, że jego forma w ZAKSIE się ustabilizuje i powalczy o miano pierwszego atakującego reprezentacji - spuentował Waldemar Wspaniały.
Zobacz wideo: Duńczycy oburzeni wyborem Karoliny Woźniackiej na chorążego w Rio
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)