Marcin Wika: Trener Makowski miał okazję sprawdzić swoich zawodników na innych pozycjach

WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty / Asia Błasiak

Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała nie zdołali pójść za ciosem i po wygranej nad Jastrzębskim Węglem przyszło im przełknąć gorycz porażki w starciu z Łuczniczką Bydgoszcz. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nad Brdą zdołali urwać rywalom tylko seta.

Siatkarze BBTS Bielsko-Biała przed kilkoma dniami niespodziewanie pokonali rewelację rozgrywek PlusLigi Jastrzębski Węgiel 3:2. To zwycięstwo przybliżyło podopiecznych Krzysztofa Stelmacha do realizacji jednego z warunków uprawniających do ubiegania się o licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w kolejnym sezonie. Triumf nad podopiecznymi Marka Lebedewa był bowiem czwartym w rozgrywkach. Do osiągnięcia wymaganego minimum ekipie z Podbeskidzia potrzebna jest jeszcze jedna wygrana. W starciu z Łuczniczką Bydgoszcz nie udało się tego celu osiągnąć.

- Przyjechaliśmy do Bydgoszczy podbudowani wygraną z Jastrzębskim Węglem. Była szansa na to żeby wywieźć stąd punkt, a nawet zwyciężyć, jednak musielibyśmy lepiej zagrać. Niestety popełniliśmy zbyt wiele błędów w polu serwisowym. Nie potrafiliśmy sprawić problemów przeciwnikowi tym elementem, a kiedy rywale dobrze przyjmowali ciężko było ich zatrzymać - powiedział po spotkaniu Marcin Wika.

Przyjmujący ekipy gości w starciu z Łuczniczką Bydgoszcz był jednym z najlepszych graczy swojego zespołu. Zawodnik, który w przeszłości występował w grodzie nad Brdą, zapisał na swoim koncie 10 oczek w trzech rozegranych partiach. W czwartej nie pojawił się na boisku, ustępując miejsca w szóstce Krzysztofowi Modzelewskiemu.

Dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha najbardziej udany okazał się trzeci set. Przed jego rozpoczęciem sztab szkoleniowy ekipy znad Brdy błędnie wpisał ustawienie zespołu do protokołu meczowego, co miało swoje konsekwencje w trakcie partii. Grający z konieczności z dwoma rozgrywającymi w wyjściowej szóstce gospodarze, pozwolili przeciwnikom od początku przejąć inicjatywę i w ostatecznym rozrachunku zabrakło im czasu na odrobienie strat. Była to jedyna wpadka miejscowych w całym spotkaniu. Marcin Wika po meczu przyznał, że pomogła ona jego drużynie w osiągnięciu korzystnego rezultatu. - Trener Makowski miał okazję posprawdzać zawodników na innych pozycjach. Mówiąc jednak całkiem serio, takie rzeczy się zdarzają. Podczas meczu emocje są wielkie. Rywale źle wpisali ustawienie, ale tak czasami bywa. To nam pomogło. Odnieśliśmy zwycięstwo w trzecim secie i myśleliśmy, że po wygraniu tego seta się napędzimy. Niestety tak się nie stało. Rywale w kolejnej partii odskoczyli nam na kilka punktów i później ciężko nam się grało - przyznał 32-letni siatkarz.

Po rozegraniu 16 spotkań zespół BBTS Bielsko-Biała zajmuje w klasyfikacji PlusLigi 12, pozycję, mając 12 punktów na koncie.  Kolejny ligowy pojedynek podopiecznych Krzysztofa Stelmacha czeka 20 lutego o godz. 14.00. Rywalem ekipy z Podbeskidzia będzie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Komentarze (0)