Szymon Romać: Patrzymy z podniesioną głową na każdego kolejnego przeciwnika

Pięciu setów potrzebowali lubinianie, aby rozstrzygnąć na swoją korzyść losy spotkania z MKS-em Będzin w 17. kolejce Plusligi. Dla gości był to pierwszy mecz w tym roku, w którym zdobyli punkty do ligowej tabeli.

Chyba żaden z kibiców zgromadzonych w hali Regionalnego Centrum Sportu w Lubinie przed rozpoczęciem meczu, nie przewidywał, że będzie świadkiem tak długiego spotkania. Skazywany na pożarcie MKS Będzin postawił gospodarzom twarde warunki, a i ci momentami pomagali gościom gubiąc się w obronie, czy marnując szanse w ataku. Jednak piąty set pokazał na co tak naprawdę stać Cuprum Lubin, które wytrąciło z ręki wszystkie atuty ekipie ze Śląska i pozwoliło im zdobyć jedynie 7 punktów.

- Mecz był pełen zwrotów. Po pierwszym przegranym secie dwa kolejne wygraliśmy, ciężko powiedzieć, że gładko, ale zdecydowanie widać to było w różnicy punktowej. Niestety gra zaczęła szwankować w czwartym secie, co doprowadziło do tie-breaka. Na szczęście udało się go przychylić na swoją stronę - podsumował to dziwne spotkanie Szymon Romać, który kilkukrotnie pojawił się na boisku, ku uciesze miejscowych kibiców.

Po wpadce Miedziowych z Indykpolem, mecz z MKS-em miał być okazją do zapomnienia o wydarzeniach poprzedniego weekendu. Co o takim wyniku myśli atakujący Cuprum? - Dwa punkty zostają w Lubinie, cieszymy się z tego wyniku. Szkoda tych punktów straconych w Olsztynie, ale tamten mecz jest już historią i patrzymy z podniesioną głową na każdego kolejnego przeciwnika - podkreślił.

Przełom lutego i marca będzie gratką dla kibiców Miedziowych, gdyż ich zawodnicy, aż trzykrotnie zagrają na własnym parkiecie. Jak ta sytuacja wygląda ze strony drużyny opisuje pokrótce Romać. - Na razie nie myślimy o tych meczach. które czekają nas u siebie, skupiamy się na kolejnym meczu, który rozegramy w sobotę w Kielcach. Z racji tego, że będziemy mieć trzy mecze pod rząd u siebie, chcemy zgarnąć w nich jak największą pulę, żeby jak najwięcej punktów zostało w Lubinie. Jasne, że przeciwnicy są wymagający, bo przyjeżdża i Resovia, i Lotos, ale nie należy też lekceważyć dwóch najbliższych rywali, bo liga na przełomie tych siedemnastu spotkań już pokazała, że każdy może wygrać z każdym - ostrożnie o przyszłości wypowiedział się lubinianin.

W ostatnim czasie Romać pełni rolę zmiennika Mateusza Malinowskiego, który latem przeniósł się z Jastrzębia na Dolny Śląsk. W starciu z ostatnią drużyną Plusligi trener Gianni Cretu rzadko korzystał z jego usług. - Ciężko to dzisiaj nazwać zmianą, bo nie miałem okazji specjalnie długo się prezentować na boisku. W obecnej sytuacji jestem zmiennikiem, ale taka jest decyzja trenera: raz potrzebuje Mateusza, raz potrzebuje mnie. Cały czas walczymy, idziemy do przodu - stwierdził dwudziestoczteroletni siatkarz. Zapytany o to jak odnajduje się w tej sytuacji Szymon Romać odpowiedział - Presja może była w zeszłym roku, na początku, w pierwszych meczach. Wiadomo, jeśli przychodzi mecz z jakimś ważnym rywalem, to zawsze można się trochę inaczej nastawić i lekki stresik może się pojawić, ale jak człowiek wychodzi na boisko to wszystko mija.

W ramach 18. kolejki rozgrywek Plusligi, Cuprum Lubin zagra na wyjeździe z Effectorem Kielce. Początek meczu w Hali Legionów, w sobotę (20.02) o 15.00.

Komentarze (0)