Do Sopotu legionowianki przyjechały niemal skazane na pożarcie, ale zdołały w Ergo Arenie kilkukrotnie podnieść ciśnienie zawodniczkom, trenerom, a także niezbyt licznie zgromadzonej publiczności w hali. Mecz opierał się na często obowiązującym na meczach kobiecej siatkówki prawie serii.
Gospodynie rozpoczęły spotkanie w nieco zmienionym składzie w porównaniu do ostatnich bojów z Chemikiem Police, Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza czy Nordmeccanicą Piacenza. Od pierwszej piłki mogły zaprezentować się Ivana Djerisilo, Anna Miros czy Zuzanna Efimienko. W drużynie spod Mazowsza również doszło do paru roszad względem ostatnich gier. W szóstce znalazły się m.in. Monika Bociek oraz Aleksandra Wójcik.
Choć przyjezdne rozpoczęły premierową odsłonę od prowadzenia 3:1, szybko przytrafił im się przestój i straciły siedem punktów w jednym ustawieniu. Od tego momentu zmuszone były gonić rezultat. Choć Atomówki wygrywały już sześcioma oczkami (12:6), podały dłoń przeciwniczkom myląc się seriami w ataku. Straciły tym samym cztery punkty z rzędu i przywróciły nadzieję legionowiankom. Później jednak sopocianki blokiem odbudowały swoją przewagę.
Gdy wydawało się, że wszystko zmierza do szczęśliwego dla nich końca, a na tablicy widniał wynik 23:16 dla PGE Atomu, wszyscy chyba szykowali się na drugą partię. Wtedy blok obudził się po stronie podopiecznych Roberta Strzałkowskiego, który w połączeniu ze znakomitymi zagrywkami Malwiny Smarzek zniwelował różnicę do jednego punktu (24:23). Ostatecznie po udanym ataku Klaudii Kaczorowskiej partię na swoje konto zapisały miejscowe.
Bliźniaczo podobny przebieg miała druga odsłona meczu. Znów rozpoczęło się dobrze dla Legionovii (4:2), ale szybko drużyna prowadzona przez Lorenzo Micellego odzyskała kontrolę nad przebiegiem wydarzeń (11:6). Lecz po chwili ponownie dały nadzieję rywalkom pozwalając im na zbliżenie się na jeden punkt. Po stronie sopocianek nie było jednej liderki, ale wspólnymi siłami zdołały one opanować sytuację i nie oddały prowadzenia przeciwniczkom. Radość z wygranego seta zmąciła kontuzja Kaczorowskiej, która po jednym z ataków nieszczęśliwie wylądowała i skręciła staw skokowy. Gospodynie okazały się lepsze do 20.
Wydawało się, że ekipie gości uda się wygrać trzecią partię, bo długo nie oddawały prowadzenia, które tradycyjnie objęły na początku. Rozpoczęło się od 3:0 dla nich, a do remisu doszło dopiero po drugiej przerwie technicznej, gdy Micelli na plac gry wprowadził Katarzynę Zaroślińską. Od stanu 17:17 na boisku pozostał właściwie tylko jeden zespół. Gdy w pole zagrywki weszła Balkestein, pozostała na nim już do końca spotkania. Holenderka na zakończenie spotkania popisała się trzema asami.
PGE Atom Trefl Sopot - Legionovia Legionowo 3:0 (25:23, 25:20, 25:18)
PGE Atom Trefl: Radenković, Djerisilo, Efimienko, Miros, Kaczorowska, Efimienko, Tokarska, Durajczyk (libero) oraz Damaske, Balkestein, Łukasik
Legionovia: Gajewska, Paszek, Połeć, Bociek, Wójcik, Chojnacka, Adamek (libero) oraz Szymańska, Smarzek, Grabka, Rasińska.
MVP: Zuzanna Efimienko (PGE Atom Trefl)