- Przeszliśmy obok meczu, a zespół z Gdańska zagrał bardzo dobrze - mówi Miguel Falasca, szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów. Jego podopieczni, opromienieni ostatnimi sukcesami, byli delikatnym faworytem sobotniego starcia z Lotosem Trefl. W ostatnich dniach bełchatowianie wygrali Puchar Polski, a także triumfowali w prestiżowym pojedynku w Rzeszowie.
W Gdańsku zespół PGE Skry kompletnie zawiódł. Ani przez moment nie stanowił realnego zagrożenia dla ekipy Andrei Anastasiego. Goście przegrali 0:3, w setach odpowiednio do 17, 20 i 16. Czy zmęczenie po ostatnich sukcesach dało o sobie znać?
- Nie chodzi o to, że gramy ostatnio dużo spotkań, czy mamy za sobą wiele podróży. Nie ma wytłumaczenia na to, jak zaprezentowaliśmy się w meczu z Lotosem Treflem - tłumaczy Falasca.
Gdańszczanie wygrali za trzy punkty i zbliżyli się do ekipy z Bełchatowa na dwa oczka w ligowej tabeli. - Sytuacja w tabeli wyrównała się. Gdańszczanie są co prawda dwa punkty z nami, ale mają mecz mniej, więc po nim równie dobrze mogą nas wyprzedzić - uważa szkoleniowiec PGE Skry.
8-krotni mistrzowie Polski w następnej kolejce zmierzą się na wyjeździe z AZS-em Częstochowa. - Musimy walczyć punkt za punkt. W sobotę nie byliśmy na to gotowi. Nie ma co więcej analizować naszej postawy - uważa Falasca.
[multitable table=674 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]