Choć przed sobotnim spotkaniem Cerrad Czarni Radom i AZS Częstochowa dzieliło 16 "oczek" i 6 pozycji w tabeli, pojedynek 17. kolejki nie był jednostronny. W zasadzie tylko w trzecim secie przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji, w pozostałych trzech partiach o wyniku decydowała zacięta końcówka.
Zarówno na pierwszej, jak i drugiej przerwie technicznej w każdym z setów radomianie prowadzili, ale nie ustrzegli się błędów. Najbardziej kosztowny okazał się przestój w partii drugiej. Choć było 16:11 dla miejscowych, ta odsłona zakończyła się zwycięstwem zawodników spod Jasnej Góry 25:23. - Myślę, że mamy dużo wzlotów i upadków po swojej stronie. Jesteśmy trochę w takiej niestabilnej równowadze. Do pewnego momentu gramy dobrze, a potem, nie wiadomo skąd, serię punktów zdobywa rywal, nie robiąc właściwie nic szczególnego - analizował Raul Lozano.
Na początku drugiej i czwartej partii gra radomian całkowicie się nie układała, mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki. Z serwisami rywali w tym fragmencie meczu nie radził sobie zwłaszcza Artur Szalpuk, dlatego argentyński szkoleniowiec dość szybko musiał przywoływać do siebie swoich podopiecznych. - W dwóch setach musiałem wziąć czas już przy stanie 0:3, co w ogóle nie powinno się zdarzyć! Mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki typu float - podkreślił były selekcjoner polskiej reprezentacji.
W pierwszym spotkaniu obu drużyn w Częstochowie Cerrad Czarni pewnie triumfowali 3:0. - Mimo tego, że częstochowianie mają spore ubytki kadrowe, zagrali naprawdę dobre zawody. Mecz był wyrównany, bo my nie pokazaliśmy wszystkiego, co potrafimy, z kolei AZS zaprezentował się o wiele lepiej niż wskazuje na to miejsce - komplementował przeciwnika trener Czarnych.
Radomianie w meczu z AZS-em nie pokazali swojej najlepszej siatkówki, w całym meczu popełnili 21 błędów. Po porażce z Politechniką Warszawską liczyło się jednak końcowe zwycięstwo. - Najważniejsze w tym spotkaniu było to, że wygraliśmy i że zdobyliśmy 3 punkty, tak potrzebne nam do klasyfikacji - zakończył Raul Lozano.