AZS Politechnika Warszawska - MKS Będzin: Cenne zwycięstwo gości po bardzo słabym spotkaniu

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

W Warszawie 18. kolejka PlusLigi rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie, bo w środę pucharową meczem z będzińskim MKS-em. To spotkanie bardzo niskich lotów zakończyło się zwycięstwem gości, którzy w ten sposób mają na koncie już dwie wygrane w lidze.

Jako, że ani AZS Politechnika Warszawska, ani MKS Będzin nie grają w pucharach europejskich, to obie ekipy porozumiały się co do wcześniejszego rozegrania meczu 18. kolejki PlusLigi.

Jednak wszyscy ci, którzy porzucili oglądanie siatkarskiej Ligi Mistrzów w telewizji i wybrali się na mecz do Areny Ursynów, z pewnością szybko zaczęli tego gorzko żałować. Pierwszy set spotkania był widowiskiem żenującym, bardziej na poziomie I ligi niż ekstraklasy rozgrywek zwanej też szumnie "ligą mistrzów świata". W sumie nic dziwnego, bo na parkiecie sporo było zawodników znacznie lepiej obeznanych w realiach I ligi właśnie. Dodatkowo na boisku pojawił się od pierwszych sekund całkowity debiutant, nowy rozgrywający będzinian, zakontraktowany zaledwie poprzedniego dnia jako joker medyczny Kanadyjczyk TJ Sanders.

Obie ekipy popełniały karygodną ilość błędów, niedokładności i nieporozumień. Na boisku rządził chaos. Dłuższe wymiany wynikały z błędów rywala, a nie doskonałych obron. Przyjęcie w obu zespołach leżało (przy czym bardziej usprawiedliwiona jest Politechnika, grająca z Jakubem Radomskim na libero z powodu choroby Macieja Olenderka), a skuteczność ataku oscylowała pomiędzy 30 a 40 procent. Jedynym jasnym punktem na całym boisku był MVP poprzedniego spotkania Michał Filip, który miał 60 proc. skuteczności i punktował także w bloku i na zagrywce. Wyrównany set zakończył się błędem warszawiaków i wygraną gości.

Druga odsłona toczyła się przez większość czasu pod dyktando gospodarzy, którzy rozpaczliwie starali się podnieść nieco swój poziom gry po katastrofalnym pierwszym secie. Wychodziło im to lepiej lub gorzej, ale od połowy Paweł Zagumny dawał już prawie wszystkie piłki atakującemu Filipowi, bo on jako jedyny był skuteczny. Pozostała trzynastka zawodników na boisku chyba brała udział w konkursie na najgorszy mecz sezonu. Pod koniec będzinianie odrobili straty dzięki dobrym zagrywkom Sebastiana Wardy, ale to warszawiacy mieli 3 piłki setowe. Jednak żadnej z nich nie skończyli, w przeciwieństwie do gości.

Trzeci set spotkania był bardzo długo wyrównany, choć zdecydowanie nie można powiedzieć, żeby jego poziom zachwycał. Momentami kibice oglądali przebijanki przypominające pierwszoligową siatkówkę, i to żeńską. Na palcach jednej ręki można by policzyć akcje wykonane prawidłowo od początku do końca po obu stronach boiska. W drugiej połowie coraz skuteczniejsi byli goście, którzy potrzebują zwycięstw jak kania dżdżu (istnieje możliwość, że PlusLiga releguje zespoły niespełniające kryteriów sportowych) i walczyli o każdą piłkę z wielką determinacją, choć nie zawsze udanie. Jednak to warszawiacy przycisnęli w zaciętej końcówce i wygrali tego seta.

Czwarta odsłona nieco bardziej niż poprzednie przypominała siatkówkę, choć nadal nie ma się nad czym rozpisywać. Podopieczni trenera Jakuba Bednaruka zaczęli grać lepiej i byli znacznie skuteczniejsi, co pozwoliło Zagumnemu rozrzucać piłki znacznie bardziej równomiernie niż tylko do Filipa. Pojawiła się po raz pierwszy w tym meczu gra środkiem, która przynosiła gospodarzom sporo punktów. Choć pod koniec znowu złapali przestój i dali rywalowi odrobić straty przy świetnym serwisie Macieja Pawlińskiego, to ostatecznie blok na Jakubie Peszce zakończył grę na przewagi zwycięstwem jego ekipy.

Decydująca odsłona była pełna błędów warszawiaków, których gra zupełnie się posypała pod presją kolejnej serii bardzo mocnych zagrywek byłego Inżyniera Pawlińskiego. Będzinianie mając sporą przewagę grali rozluźnieni i swobodnie punktowali coraz bardziej sparaliżowanych gospodarzy. Bez problemów wygrali tego seta i cały mecz.

Jest to dopiero drugie ligowe zwycięstwo zespołu z Będzina. Pierwsze odnieśli w poprzedniej rundzie, również nad drużyną ze stolicy. Do spełnienia minimum wymaganego przez regulamin PlusLigi potrzebują jeszcze trzech.

AZS Politechnika Warszawska - MKS Będzin 2:3 (23:25, 25:27, 25:23, 26:24, 9:15)

AZS Politechnika Warszawska: Zagumny, Lemański, Świrydowicz, Samica, Filip, Łapszyński, Radomski (libero) oraz Wierzbowski, Mikołajczak

MKS Będzin: Laane, Sanders, Baczkała, Gaca, Piotrowski, Peszko, Kaczmarek (libero) oraz Kamiński, Warda, Pawliński, Oczko, Laane, Żuk, Stysiak (libero)

MVP: Jakub Peszko

Zobacz wideo: Ile kosztuje udział w Rajdzie Dakar?

Źródło: WP SportoweFakty

Komentarze (0)