LM: Drużyna Adriana Staszewskiego "urwała" punkt mistrzowi Włoch!

Skazywani wręcz na pożarcie gracze Volley Asse-Lennik stoczyli niezwykle zacięty bój z mistrzem Włoch w fazie play-off Ligi Mistzrów. Ekipa Trentino Diatec wygrała, ale dopiero 3:2.

Agata Kołacz
Agata Kołacz

Gracze Trentino Diatec do kolejnej fazy Liga Mistrzów przystępowali z pierwszego miejsca w grupie C. Z kolei gospodarze środowego pojedynku zmagania w grupie G zakończyli na drugim miejscu, ale znaleźli się w gronie szczęśliwców, którzy awansowali do rundy play-off.

W meczowej "dwunastce" mistrza Włoch nie znalazł się Filippo Lanza, a na pozycji atakującego Mitara Djurica zastąpił Gabriele Nelli. Podopieczni Radostina Stojczewa nie spodziewali się z pewnością, że mogą mieć jakiekolwiek problemy w starciu z drużyną, która nie zalicza się do czołówki europejskiej siatkówki. Tymczasem już w pierwszych akcjach potwierdziła się teza, że brak odpowiedniej motywacji przeciwko teoretycznie słabszemu rywalowi szybko może się okazać zgubny.

Mecz rozpoczął się od walki punkt za punkt i w normalnych okolicznościach zawodnicy z Trydentu najpóźniej po drugiej przerwie technicznej powinni wrzucić wyższy bieg. Tymczasem to Volley Asse-Lennik grał bez kompleksów, a najjaśniejszymi postaciami na boisku byli Robin Overbeeke i Jose Martinez. Każda udana akcja nakręcała Belgów, a ich przeciwnicy sprawiali wrażenie, jakby nie dojechali na mecz. Fatalnie przyjmowali, co przekładało się na słabą skuteczność w ataku. Na dodatek siatkarze z Włoch nie ustrzegli się błędów i konsekwencji przegrali premierową odsłonę 23:25.

Po zmianie stron drużyna gości wreszcie zaczęła się prezentować tak, jak można od niej wymagać (3:1, 16:11). Simone Giannelli częściej uruchamiał środkowych, a dzięki temu i skuteczność skrzydłowych się poprawiła. Tym razem Gabriele Nelli czy Oleg Antonow nie mieli problemów ze sforsowaniem bloku. Miejscowi starali się dalej zaskakiwać technicznymi zbiciami, ale tym razem byli lepiej czytani przez blokujących. W decydującej fazie seta przewaga Trentino Diatec wynosiła osiem punktów i takiej różnicy doświadczeni siatkarze nie roztrwonili.
Radostin Stojczew miał wiele uwag do swoich podopiecznych Radostin Stojczew miał wiele uwag do swoich podopiecznych
Warto podkreślić, że belgijscy zawodnicy byli bardzo dobrze dysponowani w obronie (zwłaszcza libero Dirk Sparidans), dając sobie tym samym okazje do kontry, w których rzadko mylił się Robin Overbeeke. Kolejnymi udanymi zagraniami odpowiadał jednak Tine Urnaut - czy z lewego, czy z prawego skrzydła był równie skuteczny (11:8). Gospodarze punkt po punkcie starali się odrobić straty. Świetnie na boisku wprowadził się Adrian Staszewski, który najpierw skończył atak, a później popisał się asem serwisowym (18:20). Od tego momentu gra się wyrównała i gdy Simone Giannelli nie skończył przechodzącej, wydawało się, że Volley Asse-Lennik jest na dobrej drodze, by prowadzić 2:1. Jednak w aut zaatakował Reinis Pekmans i to Włosi byli o krok od zdobycia 3 "oczek".

W czwartej partii nie ustawała wymiana ciosów i żadna z drużyn nie była w stanie osiągnąć kilkupunktowego prowadzenia. Zarówno Simone Giannelli, jak i Frank Depestele starali się wykorzystywać wszystkie możliwe opcje w ataku. Po stronie gospodarzy cuda wręcz wyczyniał Robin Overbeeke, który wciskał piłki nawet za niezwykle szczelny blok (18:17). Grał niezwykle mądrze, wiedząc, kiedy uderzyć z całą mocą, a kiedy kiwnąć tuż za blok. Gdy było już 22:19, Radostin Stojczew nie wytrzymał i wziął czas, by wstrząsnąć swoimi podopiecznymi, jednak na niewiele się to zdało, bo do tie-breaka doprowadził nie kto inny niż Robin Overbeeke.

W piątym secie, gdy wydawało się, że żary się skończyły, asem serwisowym popisał się Robbert Andringa (3:3). Na szczęście dla widowiska główny arbiter nie dostosował się do żenującego poziomu sędziów z meczów Lotosu Trefla Gdańsk z Zenitem Kazań czy PGE Skry Bełchatów z Ziraatem Bankasi Ankara i nie tylko poprawnie oceniał akcje, ale również kompletnie nie reagował na próby wywarcia presji przez Radostina Stojczewa.

W końcówce zemściło się granie praktycznie jednym zawodnikiem, bo Robin Overbeeke dwukrotnie zaatakował w siatkę (11:13). Tej straty nie udało się już odrobić i po zaciętym boju triumfowała ekipa Trentino Diatec.

Volley Asse-Lennik - Trentino Diatec 2:3 (25:23, 17:25, 22:25, 25:21, 13:15)

Volley Asse-Lennik: Depestele (3), Andringa (9), Martinez (12), Overbeeke (28), Colson (9), Batens (11), Sparidans (libero) oraz Pekmans (3), Cosemans, Fasteland, Staszewski (2)

Trentino Diatec: Giannelli (7), Urnaut (16), Van De Voorde (12), Nelli (17), Antonov (13), Sole (16), Colaci (libero) oraz De Angelis, Bratojew

Rewanżowe spotkanie odbędzie się 3 marca (czwartek) we Włoszech.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×