- Traktujemy Puchar Polski bardzo poważnie. Gdyby udało się przejść Częstochowę, to potem trafimy na zwycięzcę z pary Olsztyn - Bydgoszcz, a już pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy z tymi rywalami grać, a wtedy już otwarta droga do finału - analizuje prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk. Kędzierzynianie nie mogą jednak zapomnieć, że już w piątek czeka ich kolejny ważny mecz o ligowe punkty. - Kłopotem dla nas jest fakt, iż musimy w ciągu trzech dni rozegrać dwa mecze i to w Częstochowie. Mamy w zespole kłopoty zdrowotne, ale kto ich nie ma. Teraz sztuką jest, by rozłożyć umiejętnie siły zespołu na te dwa spotkania w ciągu trzech dni. Podobny kłopot mają częstochowianie - dodaje Pietrzyk.
Zawodnicy ZAKSY jadą do Częstochowy w bojowych nastrojach i wierzą, że uda im się wygrać oba spotkania. - Pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy wygrać właściwie z każdym. Zawsze wychodzimy z wiarą w zwycięstwo. Jeśli zagramy na dobrym poziomie, powalczymy o każdą piłkę, to powinno być dobrze, choć Częstochowa jest zespołem trochę nieobliczalnym - twierdzi Marcin Mierzejewski, libero kędzierzyńskiego zespołu.
Dyrektor sportowy AZS-u, Ryszard Bosek, docenia dotychczasowe osiągnięcia ZAKSY. - Zespołowość, równy, wysoki poziom to atuty naszych rywali. Trzeba ich też pochwalić za to, że potrafią walczyć do końca. Było kilka takich meczów, w których wyrwali przeciwnikowi punkty z gardła: między innymi Skrze Bełchatów. Jednak częstochowianie nie zamierzają się poddać i zapowiadają twardą walkę o zwycięstwo. - Mamy zespół zbudowany praktycznie od podstaw, większość zawodników nie grała wcześniej w ekstraklasie i musi się wszystkiego uczyć. Mimo to potrafimy grać dobrze i jeżeli tak będzie w środę, to możemy sprawić niespodziankę - dodał Bosek.