Sławomir Jungiewicz: Jestem w szoku

Effector Kielce dokonał niemal niemożliwego, zespół obronił piłkę meczową i ostatecznie ze stanu 0:2, wygrał całe spotkanie w tie-breaku.

Sławomir Jungiewicz był jednym z bohaterów sobotniego spotkania, zdobywając w sumie aż 36 punktów przy 57-procentowej skuteczności. Atakujący przyznał, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Effectora Kielce.

- Przegrywając dwa sety i wygrywając całe spotkanie można powiedzieć, że byliśmy w piekle, a skończyliśmy w niebie. Ja jestem w szoku. Nie graliśmy dobrych zawodów, ale potrafiliśmy się podnieść psychicznie. Myślę, że po tym trzecim secie Lubin trochę się nas przestraszył, no i oni mieli problem, a nie my. Po trzecim secie już się cieszyli, ale jak to się mówi w siatkówce: kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 3:2 - podsumował kapitan kieleckiej drużyny.

Z ogólnej postawy swoich zawodników i czwartej ligowej wygranej w sezonie mógł być zadowolony szkoleniowiec. - Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, szczególnie patrząc na nasze problemy kadrowe. Myślę, że po raz kolejny moi zawodnicy pokazali, że mają ogromny charakter i wolę walki do wygrywania. Większość spisywała nas na straty po dwóch setach i tym trzecim, gdzie też przegrywaliśmy. Wyszliśmy z bardzo dużej opresji. Każdy zawodnik dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa - powiedział Dariusz Daszkiewicz.

Trener zdecydował się także wyróżnić szczególnie kilku siatkarzy. - Słowa uznania dla obydwu rozgrywających. Dla Marcina Komendy, który wszedł w trudnym momencie i dla Michała Kędzierskiego, który nie grał źle na swojej pozycji, ale musieliśmy go wykorzystać w inny sposób przez te nasze problemy kadrowe. Ogromna liczba ataków Sławka Jungiewicza i fantastyczny mecz w jego wykonaniu - zakończył.

Źródło artykułu: