W poniedziałek w Paryżu rozpoczął się proces przeciwko Earvinowi Ngapethowi. Reprezentant Francji 21 lipca 2015 roku miał dopuścić się naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia pracownika pociągu TGV, którym miał zamiar podróżować na linii Paryż - Bordeaux. Kilka dni po całym zdarzeniu siatkarz tłumaczył, że całe zajście było nieporozumieniem, a on sam jedynie chciał tylko uprzejmie poprosić konduktora o ewentualną możliwość opóźnienia pociągu.
Prokuratura nie dała wiary tłumaczeniom zawodnika i w akcie oskarżenia zwróciła się o orzeczenie wobec zawodnika kary 3 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, 3 tysięcy euro grzywny oraz 1 tysiąc euro kary za opóźnienie pociągu. Podczas procesu nieobecny był zaatakowany kontroler. Sam siatkarz natomiast po raz kolejny zapewnił, że w trakcie zajścia był bardzo zdenerwowany, ale do pobicia nie doszło.
Wyrok w tej sprawie zapaść ma 4 kwietnia 2016 r. Obrońca zawodnika w trakcie procesu starał się podważyć wiarygodność świadków sugerując, że w ich zeznaniach jest wiele nieścisłości, a sami zainteresowani przedstawiają cztery różne wersje przebiegu całego zdarzenia.
Zobacz.Prezes Lotosu Trefla: zagraliśmy najsłabsze spotkanie w sezonie
{"id":"","title":""}