Podopieczni Marka Lebedewa niespodziewanie szybko rozprawili się z żółto-czarnymi na ich własnym terenie. Od początku spotkania w ramach 18. kolejki PlusLigi zawodnicy z Górnego Śląska rozpoczęli skuteczną ofensywę na gdański team. Presja Pomarańczowych była tak duża, że wicemistrzom Polski udało się wygrać tylko jednego seta.
- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty w polu serwisowym. Nasza presja sprawiła, że gdańszczanie mieli duże problemy z odbiorem piłki i późniejszą wystawą. Od początku byliśmy bardzo skupieni i zdeterminowani, żeby uzyskać jak najlepszy rezultat - mówił po meczu izraelski przyjmujący, Aleksander Szafranowicz.
Siatkarz urodzony na Ukrainie, w spotkaniu przeciwko Lotosowi Trefl Gdańsk, zdobył łącznie 17 punktów, z czego dwa w polu serwisowym. Dodatkowo zanotował dobry 42 procentowy poziom przyjęcia. Dzięki dużej skuteczności został nagrodzony statuetką zawodnika meczu.
- Nie znam przyczyny czemu Trefl zagrał tak słabo, ale nawet nas zdziwiła trochę ich postawa. Być może tak duża ilość meczów trochę odbija się na ich dyspozycji. Z pewnością są zmęczeni, ale to obróciło się na naszą korzyść więc jestem zadowolony.
Już w najbliższą środę, 24 marca, Pomarańczowi podejmą niedawnych zdobywców Pucharu Polski - PGE Skrę Bełchatów. Zespół prowadzony przez Miguela Falaskę aktualnie gra w kratkę. Po zdobyciu prestiżowego trofeum, ulegli w starciu w Lotosem, by później szybko pokonać Ziraat Bankasi Ankara, a następnie wymęczyć zwycięstwo nad AZS-em Częstochowa. - Grając na takim poziomie możemy pokonać Skrę. Wartością dodaną jest to, że gramy we własnym obiekcie. Z pewnością będzie to ciekawe widowisko - zapewnił Szafranowicz.