Michał Kubiak: Boję się bomb, ale zostaję w Turcji

Kilka dni temu doszło do kolejnego zamachu terrorystycznego w Ankarze, w którym zginęło wiele osób. Jednak polski siatkarz, związany kontraktem z Halkbankiem Ankara, nie rozważa wyjazdu.

W tym artykule dowiesz się o:

Sześć dni temu podczas meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Halkbankiem Ankara a DHL Modena w centrum Ankary doszło do tragicznego w skutkach wybuchu bomby. Siatkarzom, w tym grającemu w tureckim zespole Michałowi Kubiakowi, nic się nie stało, ale dla bezpieczeństwa zostali zatrzymani w hali, a potem włoska drużyna nie mogła wyjechać z hotelu na lotnisko.

- Nie będę ukrywał, że strach jest. Gdybym się nie bał, byłbym głupcem, tym bardziej, że przebywam w Ankarze z rodziną. Gdybym był sam, nie musiałbym za nikogo brać odpowiedzialności. Nawet gdyby mnie się coś stało, trudno. Takie życie. Ale mam rodzinę, jest nam w Ankarze dobrze, choć czasami czujemy zagrożenie. Tak jak w tamtą środę, gdy graliśmy z Modeną. W mieście czuło się grozę, bo musieliśmy po meczu z Modeną zostać w hali. Policja prosiła, byśmy nie wychodzili. Bomby są skierowane głównie przeciwko rządowi i wojsku. W cywili jeszcze nikt nie uderzył i mam nadzieję, że nie uderzy - powiedział polski mistrz świata w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Polski przyjmujący zapewnił, że mieszkańcy tureckiego miasta żyją na co dzień normalnie. - Takie rzeczy dzieją się w wielu miejscach na świecie i stały się nieodłączną częścią naszego życia. Musimy to brać pod uwagę. Dobrze, że w Polsce nie dochodzi do zamachów i oby nigdy się nie dochodziło, żebyśmy mogli żyć w spokoju. W Turcji jest lekka obawa, ale staramy się żyć normalnie. Nie chodzimy oczywiście na żadne zgromadzenia, ale nie stronimy od miejsc publicznych. Moje dziecko chodzi codziennie do przedszkola - oświadczył zawodnik.

Niedługo na mecz rewanżowy z Ziraat Bankasi do Ankary przyleci PGE Skra Bełchatów, jednak reprezentant Polski zapewnia, że nie mają powodów do obaw. - Nie mają się chłopaki czego bać, bo te ataki nie są wymierzone w cywili. Grałem parę lat temu w Izraelu, gdzie wtedy toczyła się wojna. W polskich mediach była ona przedstawiona jakby nie wiadomo co się działo, a tam panował spokój. Było kilka miejsc, jak choćby Strefa Gazy, gdzie wrzało, ale w całym Izraelu była cisza. Tak samo jak tutaj. Media przedstawiają dramatyczną sytuację, a wystarczy przyjechać do Ankary, by zobaczyć, że jest spokój - powiedział Kubiak, który planuje zostać w Turcji nie tylko do końca tego sezonu, ale i na następny rok. - Mam ważny kontrakt z Halkbankiem na kolejny sezon, więc zostaję tutaj - zapowiedział.

Zobacz wideo: Prezes Lotosu Trefla: zagraliśmy najsłabsze spotkanie w sezonie

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)