W pierwszym meczu obu drużyn rozgrywanym w Chęcinach wygrała AZS Politechnika Warszawska, ale dopiero w piątym secie. Dodatkowym smaczkiem meczu rewanżowego był fakt, że w międzyczasie jeden z zawodników - Krzysztof Wierzbowski - opuścił zespół kielecki i podpisał kontrakt w Warszawie. Nie przysporzyło mu to sympatii wśród zawodników Effectora Kielce i od początku spotkania ten brak sympatii bardzo jawnie i głośno demonstrowali.
Od początku mecz był bardzo wyrównany, choć jego poziom był średni. W zespole gości Marcin Komenda starał się równo rozdzielać piłki pomiędzy wszystkich swoich atakujących, ale trochę zawodził go przyjmujący Sławomir Stolc. W ekipie gospodarzy z kolei nieproporcjonalnie dużo piłek dostawał atakujący Michał Filip, który wyraźnie złapał formę i już kolejne spotkanie imponował skutecznością, nie przejmując się nawet potrójnym blokiem. Najwięcej emocji przyniosła końcówka seta, w której podopieczni trenera Jakub Bednaruk prowadzili już 24:22, ale swoimi własnymi błędami doprowadzili do gry na przewagi. Dzięki dobrej grze blokiem było za chwilę 26:24 i warszawiacy już się cieszyli, ale trener Dariusz Daszkiewicz swoim sokolim okiem wypatrzył dotknięcie siatki i miał rację. Dopiero wejście Waldemara Świrydowicza w pole serwisowe i jego dobre zagrywki zakończyło tego seta zwycięstwem gospodarzy.
Pierwsza połowa drugiej odsłony to była dominacja gospodarzy, którzy podniesieni na duchu zwycięstwem w pierwszej partii grali skuteczniej, zwłaszcza na zagrywce. Przy sporej przewadze rywala trener Daszkiewicz zdecydował się na wprowadzenie drugiego rozgrywającego Michała Kędzierskiego i jego seria w polu serwisowym doprowadziła do remisu. Zupełnie pogubili się zawodnicy z Warszawy. Coraz słabiej grał Wierzbowski i został zmieniony, przy dużej owacji całego kwadratu rezerwowych Effectora. Goście w końcówce seta mieli przewagę, dzięki swojej skutecznej grze w ataku i błędom gospodarzy, ale w tym momencie pechowo kontuzji doznał atakujący Sławomir Jungiewicz. Spadł po ataku na piłkę i skręcił staw skokowy, co wykluczyło go z dalszej gry. W tej sytuacji końcówkę i całego seta wygrali warszawiacy.
Kontuzja Jungiewicza wpędziła trenera Daszkiewicza w niezłe tarapaty, bo nawet bez tego jego zespół borykał się ze sporymi problemami kadrowymi, a rezerwowy atakujący to 17-latek z Młodej Ligi. W tej sytuacji zdecydował się na powtórzenie wariantu z Kędzierzyna i wprowadzenie na boisko drugiego rozgrywającego Kędzierskiego, ale tym razem nie jako przyjmującego. Otóż kielczanie w trzecim secie zastosowali rzadko widywany wariant gry na dwóch rozgrywających: ten, który był w drugiej linii, rozgrywał, a ten z pierwszej starał się grać jako atakujący. I co trzy ustawienia zamiana.
Po w miarę równym początku trzeciej odsłony Politechnika zaczęła odjeżdżać przeciwnikowi. Dobrze sobie radził w ataku Łukasz Łapszyński i dzięki temu trochę odciążył Michała Filipa, który w drugim secie łapał już lekką zadyszkę. Nietypowe ustawienie zespołu gości sprawiało im samym kłopoty, a do tego brakowało im skutecznego ataku. Warszawiacy grali z każdą piłką coraz pewniej w każdym elemencie i tylko powiększali przewagę. Seta i cały mecz zakończył as serwisowy Guillaume Samiki.
AZS Politechnika Warszawska - Effector Kielce 3:0 (27:25, 25:22, 25:15)
AZS Politechnika Warszawska: Zagumny, Lemański, Kowalczyk, Samica, Filip, Wierzbowski, Olenderek (libero) oraz Firlej, Świrydowicz, Łapszyński
Effector Kielce: Jungiewicz, Komenda, Stolc, Takvam, Witiuk, Maćkowiak, Sobczak (libero) oraz Biniek (libero), Kędzierski, Orobko, Więckowski
MVP: Michał Filip