PGE Skra - Łuczniczka: Domowa katastrofa bełchatowian

PAP / Maciek Kulczyński
PAP / Maciek Kulczyński

Podopieczni Miguela Falaski przegrali na własnym terenie 0:3 ze znacznie niżej notowanymi bydgoszczanami i znacznie skomplikowali swoją sytuację w walce o finał PlusLigi.

W szeregach bełchatowian ponownie zabrakło w sobotę kapitana Mariusza Wlazłego. W kadrze znalazł się za to Israel Rodriguez, który nie grał w środę w meczu z Jastrzębskim Węglem. W pierwszym składzie gości, w stosunku do poprzedniego spotkania, nastąpiła jedna zmiana. Od początku na parkiecie znalazł się Jan Nowakowski, który zastąpił Wojciecha Jurkiewicza.

Siatkarze PGE Skry rywalizację z Łuczniczką Bydgoszcz rozpoczęli od zdecydowanych ataków. W połowie seta prowadzili już pewnie 15:10, ale po drugiej przerwie technicznej ich gra momentalnie się załamała. Pojawiły się poważne problemy w odbiorze zagrywki, a po drugiej stronie siatki rozegrał się Łukasz Wiese, który karcił rywali kolejnymi skutecznymi atakami (zapisał na swoim koncie również ważnego asa serwisowego). W końcówce gospodarze zupełnie się pogubili i choć w całym secie atakowali z ponad 50-procentową skutecznością, w decydujących momentach popełnili kilka błędów i ostatecznie przegrali premierową odsłonę 23:25.

Niemoc podopiecznych Miguela Falaski trwała również po zmianie stron. Tym razem przyjezdni ton grze nadawali od samego początku. Siatkarze PGE Skry z trudem dotrzymywali im kroku, w najlepszym wypadku wyrównując stan seta. Zmotywowani dobrą grą własną i słabą postawą rywali siatkarze Łuczniczki rozkręcili się w ataku do tego stopnia, że skończyli 16 z 21 ataków! Bełchatowianie nie mieli żadnych argumentów, by wybić przeciwnika z rytmu i w konsekwencji przegrali już drugą partię z rzędu, tracąc minimum jeden duży punkt do tabeli.

Początkowe minuty kolejnego seta zwiastowały już totalną katastrofę gospodarzy. Na pierwszej przerwie technicznej Łuczniczka prowadziła trzema punktami, a chwilę później, po nieporozumieniu na linii Nicolas Uriarte - Srećko Lisinac i skutecznym ataku Nowakowskiego, wynik wskazywał aż 11:6 dla przyjezdnych. Nie pomagały kolejne interwencje Falaski. Po kolejnym regulaminowym czasie Żółto-Czarni wreszcie zbliżyli się do rywala, ale na więcej niż skrócenie dystansu do jednego oczka, nie było ich tego dnia stać. Popisową końcówkę rozegrał rewelacyjny Jakub Jarosz, który nie pozwolił wyżej notowanemu przeciwnikowi wrócić do gry i niemal w pojedynkę zakończył partię i cały mecz.

PGE Skra Bełchatów - Łuczniczka Bydgoszcz 0:3 (23:25, 21:25, 22:25)

PGE Skra: Uriarte, Kłos, Conte, Gromadowski, Wrona, Marechal, Piechocki (libero) oraz Lisinac, Janusz, Rodriguez, Milczarek.

Łuczniczka: Radke, Nowakowski, Ruciak, Jarosz, Kosok, Wiese, Żurek (libero) oraz Wolański, Krzysiek, Bonisławski, Murek.

MVP spotkania: Jakub Jarosz.

Komentarze (9)
avatar
ALPACA
27.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bydgoszczanie już z Resovią i Lotosem zagrali fajne dla oka mecze. Choc one pkt nie przyniosły to dawały nadzieję że "forma" idzie ku górze. Tak tez się stało w Bełchatowie. 
avatar
rbk17
27.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Buahahahhaa Skra i Resovia jednocześnie - nie wiem śmiać się czy płakać?! 
xavi
27.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zaksie powinni przyznać po sezonie zasadniczym tytuł MP, a zespoły z miejsc 2 i 3 powinny zagrać o wicemistrzostwo - nikt poza Zaksą nie zasługuje na grę w finale... oby to był ostatni sezon Mi Czytaj całość
efan
27.02.2016
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Brawo ŁUCZNICZKA! :) 
Skra Beł
27.02.2016
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Patrząc na zniżkę formy ZAKSY i być może rozluźnieniem, istnieją przesłanki by jutro Trefl mógł ograć ZAKSĘ. I chyba dobrze by się stało. Wtedy ich szanse idą znacznie w górę i myśle, że dociąg Czytaj całość