Stelio DeRocco: Każdy ma swoje wzloty i upadki, ale miejsce MKS-u Będzin jest w PlusLidze!

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Stelio DeRocco
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Stelio DeRocco

W rozmowie z WP SportoweFakty Stelio DeRocco zdradził, czego potrzebował MKS Będzin, by wreszcie zacząć wygrywać, a także odniósł się do pogłosek o ewentualnych zmianach w składzie PlusLigi.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: W jednym z wywiadów powiedział pan, że pańskim zawodnikom potrzeba więcej pewności siebie. Czy jest już lepiej?

Stelio DeRocco: Cały czas tę pewność siebie budujemy, zwycięstwa nie przychodzą łatwo. I dlatego podejście mentalne zawodników to coś, co należy zmienić. Żeby to osiągnąć, najpierw musimy znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego do tej pory graliśmy źle, co nam nie wychodziło i w czym tkwił nasz problem. Później to analizujemy i próbujemy poprawić. No i oczywiście w grę wchodzą indywidualne predyspozycje, dlatego nie można powiedzieć, że to jest zakończony proces. Z tego powodu nigdy nie trenujemy jak ostatnia drużyna tabeli, a jak jej lider. Musimy pracować dużo i z pełnym zaangażowaniem. Rywalizujemy z najlepszymi drużynami PlusLigi, grając z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle czy PGE Skrą Bełchatów możemy się dużo nauczyć. Każdy kolejny mecz to dla nas kolejny krok. Może akurat my zagramy na maksimum swoich możliwości, a nasz rywal słabiej i to wykorzystamy. Nasza praca powoli zaczyna przynosić efekty.

Mecze z Cuprum Lubin i AZS-em Politechniką Warszawską to dla MKS-u Będzin wyznacznik nowej jakości?

- Te dwa tie-breaki były przełomowe. Najpierw przegraliśmy z Cuprum Lubin, by później pokonać AZS Politechnikę Warszawską. Trzy punkty w dwóch meczach były naprawdę ważne dla naszej drużyny. Kluczowa jest konsekwencja. Czasami mamy zawodnika, który zaczyna na wysokim pułapie, a później jego dyspozycja słabnie. Oczywiście to jest frustrujące, dlatego tym bardziej nie możemy ustawać w trenowaniu. PlusLiga to niezwykle wymagające rozgrywki, tutaj nikt ci nie da nic za darmo. Sam musisz sobie to wypracować, często wręcz wyszarpać. Ale absolutnie nikt nie zamierza przepraszać, czy tym bardziej żałować tego, że z kimś wygrał.

[b]

Trenowanie to jedno, ale gdy obejmował pan MKS Będzin, to zespół miał tylko jedno zwycięstwo na koncie. To z pewnością nie była prosta sytuacja dla pańskich podopiecznych.[/b]

- Wiadomo, że w takim momencie trudno o odpowiednie podejście i motywację na treningu. Nie można opłakiwać sytuacji, w jakiej drużyna się znalazła i wymagać od chłopaków, żeby grali. Dlatego staraliśmy się stworzyć luźną atmosferę. Ta drużyna ma pewne wewnętrzne limity, ograniczenia. Kiedy te wcześniejsze doświadczenia dochodzą do głosu, to wpływają negatywnie na naszą postawę. Ale kiedy trenujemy i walczymy, a na dodatek jesteśmy wystarczająco pewni siebie, to możemy zrobić naprawdę fajne rzeczy.

Jak się pan odnajduje w sytuacji "trenera-strażaka", który ma wyprowadzić drużynę z kryzysu?

- Traktuję to jako ogromne wyzwanie. A że uwielbiam wyzwania, to bardzo dobrze się czuję! To jest kwestia zaufania, pewności siebie i bycia przygotowanym na ciężką pracę przy każdym treningu. Cała drużyna, ze mną na czele, musi odpowiedzialnie podchodzić do swoich zadań. Tak jak powiedziałem wcześniej, musimy dawać z siebie maksimum, by zrealizować ten cel.

Do regulaminowych pięciu zwycięstw w lidze MKS-owi brakuje dwóch. Wydaje się, że terminarz sprzyja pańskim podopiecznym. W trzech następnych kolejkach gracie z drużynami, które powinny być w waszym zasięgu.

- W kolejnym spotkaniu podejmować będziemy AZS Częstochowa, która ma tylko jedno zwycięstwo więcej od nas. Wiemy, o co gramy. Chcemy zostać w PlusLidze! To jest nasz dopiero drugi rok w tych rozgrywkach. Wiele drużyn w pierwszych latach ma pewne problemy. Mogą one dotyczyć kwestii finansowych czy kadrowych. Dlatego my musimy się przede wszystkim skupić na tym, co do nas należy. Musimy mieć na swoim koncie pięć wymaganych zwycięstw. Wówczas będziemy spokojni i nie będziemy martwić tym, co się wydarzy później.

Stelio DeRocco zapewnia, że jego zespół chce pozostać w PlusLidze
Stelio DeRocco zapewnia, że jego zespół chce pozostać w PlusLidze

Zapytałam o to, ponieważ aż trzy drużyny z I ligi chcą dołączyć do PlusLigi. Zdaniem ekspertów kolejne powiększenie ligi nie wchodzi w grę, bo już teraz brakuje terminów. Jeśli MKS Będzin nie spełni podstawowego warunku, może mieć problem z utrzymaniem się w lidze.

- Nawet jeśli nie udałoby się nam wygrać tych pięciu spotkań, w co oczywiście nie wierzę, to mam nadzieję, że władze wezmą również pod uwagę nasze starania. Całą naszą pracę, którą wykonujemy na treningach. W zeszłym roku sytuacja była dość podobna, ale na szczęście wciąż jesteśmy w PlusLidze. Poza tym, każda z drużyn zmagała się w tym sezonie z problemami. Nawet PGE Skra Bełchatów czy Asseco Resovia Rzeszów miały wzloty i upadki, choć w zupełnie innym wymiarze. Oczywiście, pieniądze i budżety pomagają, ale trzeba pamiętać, że gra w PlusLidze to nieustanny proces. Ważne także jest odpowiednie planowanie wszystkich działań. My naprawdę robimy wszystko, co w naszej mocy, by udowodnić, że tu jest nasze miejsce. Poziom rozgrywek w Polsce jest bardzo wysoki. Nie ma miejsca na żaden błąd, w każdym meczu musisz grać dobrze. Z drugiej strony nawet najlepsza drużyna może przegrać z tymi z dołu tabeli. Po to trenujemy ciężko i z tego bierze się nasza wiara. Dlatego powiedziałem zawodnikom, że jeśli ktoś nie wierzy, że możemy przerwać tę serię porażek, niech się do tego po prostu przyzna, a w jego miejsce znajdziemy kogoś innego. Na szczęście będziemy walczyć do samego końca. Znam swoich zawodników i wiem, że osiągniemy cel. Mam doświadczonych siatkarzy i mogę na nich polegać.

Pracował pan chociażby w Australii, Kanadzie, Rumunii czy Włoszech. Co może pan powiedzieć o Polsce?

- W Polsce od zawsze była bardzo dobra szkoła siatkarska. Bardzo dobrze pamiętam, jak wasza reprezentacja w 1976 r. wygrała igrzyska olimpijskie w Montrealu. Byłem wtedy młodym chłopcem, chyba dopiero zaczynałem trenować w reprezentacji Kanady juniorów. Ale już wtedy wasza siatkówka zrobiła na mnie wrażenie. Początkowo pracę w MKS-ie Będzin miałem podjąć po zakończeniu rozgrywek w Dubaju. Jednak z powodu problemów finansowych drużyna musiała się wycofać. Cieszę się, że prezes nie ukrywał przed nami tej sytuacji i dał nam możliwość znalezienia sobie nowego pracodawcy. Więc kiedy w styczniu otrzymałem telefon z Będzina, nie mogłem się doczekać, kiedy zacznę. Oczywiście miałem świadomość, jak w trudnej sytuacji przyjdzie mi pracować. Jednak całe środowisko i atmosfera zdecydowanie rekompensują. Na każdy mecz w Polsce przychodzą tłumy kibiców, nawet na nasze pojedynki. W Dubaju na trybunach widziałem zwykle około trzech osób, więc atmosfera na trybunach w Polsce była dla mnie dużym szokiem (śmiech)! Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tutaj być.

Rozmawiała Agata Kołacz

Zobacz wideo: Rozpoczęła się piłkarska wojna

Komentarze (0)