Robert Täht: Dwa lata temu mogłem tylko marzyć, żeby zagrać przeciwko Kurkowi

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu Robert Taht
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu Robert Taht

Przed sobotnim meczem przeciwko Resovii jedynie najbardziej zagorzali fani Cuprum liczyli na wygraną ich drużyny w trzech setach. Ale prawdopodobnie nikt nie pomyślał, że do zwycięstwa Miedziowych poprowadzą najmłodsi zawodnicy.

W tym artykule dowiesz się o:

O takim zwycięstwie marzą wszyscy przeciwnicy mistrzów Polski. Wygrana w trzech setach, przed pełnymi trybunami we własnej hali, na oczach milionów telewidzów. Gdy po środowej porażce z BBTS-em Bielsko-Biała, Łukasz Kaczmarek deklarował ponowną wiktorię nad Asseco, jego słowa można było brać jedynie jako pobożne życzenia, a okazało się, że młody przyjmujący był jednym z największych bohaterów swojego zespołu w 20. kolejce PlusLigi.

Drugą, ale chyba równie ważną, postacią lubińskiego teamu był 22-letni Robert Täht, wybrany MVP tego spotkania. - To jest chyba najlepsze uczucie w moim życiu. Nigdy nie czułem się lepiej. Zagrałem przeciwko mistrzom, najlepszym zawodnikom na świecie. Dwa lata temu mogłem tylko marzyć o tym, żeby zagrać przeciwko Kurkowi, a teraz nie dość, że zagrałem, to jeszcze pokonaliśmy taki zespół. To jest niesamowite - mówił rozentuzjazmowany Taht, tuż po zakończeniu meczu.

Zawodnik nie krył radości z tego wyróżnienia, zwłaszcza, że dotychczas nie miał zbyt wielu okazji, aby zabłysnąć umiejętnościami na boisku. - Ten sezon jest dla mnie jak rollercoaster. Było to dla mnie trudne zacząć w wyjściowym składzie, ale starałem się skupić, aby zagrać jak najlepiej i to zadziałało, z czego bardzo się cieszę - podsumował Estończyk zapytany, czy nie czuł presji związanej z rangą rywala.

Drugie zwycięstwo z Resovia Rzeszów w tym sezonie, po ostatnich kilku nieudanych meczach na pewno mocno podniosło na duchu zespół prowadzony przez Gheorghe Cretu, zwłaszcza, że przed Cuprum Lubin mecze z następnymi utytułowanymi drużynami. - Poprzednie mecze graliśmy bez serca. Teraz zagraliśmy jakby to miał być nasz ostatni mecz. Wreszcie włożyliśmy w to całe serca i oddaliśmy się grze bez reszty. Myślę, że to jest recepta na kolejne spotkania i może być tylko lepiej - zakończył z uśmiechem Robert Taht.

Okazję do potwierdzenia swoich słów Robert i jego koledzy będą mieli w najbliższą sobotę, ponownie na swoim parkiecie, gdzie podejmą wicemistrzów Polski - Lotos Trefl Gdańsk. Początek spotkania o godz. 20:00.

Komentarze (0)