Ucieczka z ojczyzny umożliwiła mu ustanowienie rekordu świata. Teraz może zagrozić PGE Skrze Bełchatów

Leonardo Leyva Martinez będzie mógł wspomóc Ziraat Bankasi Ankara w rewanżowym meczu 1/6 finału Ligi Mistrzów z PGE Skrą Bełchatów. Nowo pozyskany przez turecki klub Kubańczyk jest autorem największej liczby punktów zdobytych w jednym spotkaniu.

59 - tyle "oczek" uzyskał Leonardo Leyva Martinez 5 września 2013 roku, występując w barwach koreańskiego Samsunga Bluefangs. Rekord ustanowił podczas tak zwanego "Top Match", w którym każdego roku mierzą się ze sobą mistrzowie Korei Południowej oraz Japonii. Rywalem ekipy Kubańczyka był Sakai Blazers.

Imponująca postawa mierzącego 206 centymetrów wzrostu i ważącego zaledwie 73 kilogramów zawodnika nie wystarczyła zespołowi z Daejeon do odniesienia zwycięstwa. Drużyna z Japonii wygrała 3:2. Poza Leyvą Martinezem, w szeregach Bluefangs na boisku pojawiło się wówczas jedenastu zawodników, którzy do spółki zdobyli ... 28 punktów!

Kubański siatkarz, mogący występować na pozycji przyjmującego oraz atakującego, skutecznie wykończył aż 57 ataków, przy bardzo wysokiej, 64-procentowej skuteczności oraz dołożył po jednym punkcie blokiem i atakiem. Tym samym pobił poprzedni punktowy rekord świata o jedno "oczko". A należał on do Kanadyjczyka Gavina Schmitta - gracza, który opuścił koreański klub dokładnie wtedy, gdy Leyva Martinez do niego trafił, w 2012 roku. Zanim jednak jego gwiazda rozbłysnęła w Azji pełnym blaskiem, doświadczył w swoim życiu wielu trudnych chwil.

W poszukiwaniu lepszej przyszłości

Urodzony w 1990 roku siatkarz od najmłodszych lat czuł, że nie będzie mieć przed sobą perspektyw, jeśli pozostanie w ojczyźnie. Już w wieku juniora miał jasne postanowienie: uciec z Kuby, na której zarabiał zaledwie około 10 dolarów miesięcznie!

Pierwszą okazję ku temu otrzymał w 2007 roku, podczas młodzieżowych mistrzostwa świata, rozgrywanych w meksykańskim Mexicali. Ale z niej nie skorzystał. - Przekraczanie granicy wiązałoby się tam ze zbyt dużym ryzykiem - tłumaczył Leyva Martinez, który dopiął swego dwa lata później.

O azyl poprosił w Portoryko. Jego ucieczka nastąpiła podczas, odbywających się w październiku, mistrzostw strefy NORCECA. Wraz z nim na podobny krok zdecydowało się pięciu innych siatkarzy oraz pięciu koszykarzy.

- Tego dnia jeszcze rano trenowałem z drużyną, ale po powrocie do hotelu wziąłem taksówkę, która zawiozła mnie na miejsce spotkania z moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Ostatecznie to była trudna decyzja, ale z powodu doświadczania ciągłych problemów w mojej ojczyźnie uznałem, że pozostanę w Portoryko - opowiadał Leonardo o okolicznościach ucieczki.

Skutkiem postawienia takiego kroku była przymusowa dwuletnia przerwa od gry w siatkówkę na międzynarodowej arenie. Zawodnik ponownie pokazał się szerszej publiczności w sezonie 2011/2012, kiedy zasilił portorykański zespół Fajardo Cariduros. Udane występy w jego barwach otworzyły mu sportowe okno na świat. Drużyna zakończyła ligowe rozgrywki z tytułem mistrzowskim, a Kubańczyk został wybrany zarówno MVP fazy zasadniczej, jak i finałowej. Tak zrodziło się pojęcie "nadziei, która nadeszła ze Wschodu".

Skromność, medale i niesmak

Takiego określenia Leyva Martinez użył w kontekście możliwości reprezentowania wspominanego już na początku Samsunga Bluefangs. Na początku nie wszyscy wierzyli, że jest on w stanie godnie zastąpić odchodzącego Schmitta w roli lidera drużyny. Urodzony w 1990 roku siatkarz od razu zabrał się jednak do pracy i błyskawicznie udowodnił, że potrafi podołać wyzwaniu.

Na przestrzeni 25 pojedynków w sezonie 2012/2013 zdobył aż 810 punktów (średnia 32,4 pkt/mecz!), wyprzedzając kolejnego w klasyfikacji najlepiej punktujących Słoweńca Mitję Gaspariniego aż o 163 "oczka"! Gracze z Daejeon zakończyli wówczas ligę jako mistrzowie.

- To nie było tak, że zdobyliśmy tytuł dzięki zagranicznemu zawodnikowi. Dostałem możliwość, by wyrosnąć na czołowego ligowego gracza dzięki krwi i potowi, jaki wylała cała drużyna na drodze do odniesienia sukcesu - wyjaśniał ze skromnością Leonardo.

Do swojego trzyletniego pobytu w Samsung Bluefangs dołożył jeszcze dwa ligowe "krążki" - kolejno złoty i srebrny. Pod wrażeniem postawy reprezentowanej przez kubańskiego siatkarza był Shin Chi-Yong, prezes klubu, który odnosił się także do jego zachowań pozaboiskowych.

- Pomimo młodego wieku jest odpowiedzialną głową rodziny. Mając na względzie jej dobro uważa, że cały czas musi coraz mocniej pracować - mówił. W Korei Południowej Leyva Martinez mieszkał z żoną pochodzenia portorykańskiego oraz dwójką synów. Pracodawcy doceniali jego starania i również znakomicie go traktowali. Zorganizowali między innymi przyjazd jego matki do Azji, kiedy uzyskanie pozwolenia na wyjazd z Kuby wcale nie było łatwym zadaniem.

Po trzech latach święcenia sukcesów na Półwyspie Koreańskim, siatkarz opuścił Samsung Bluefangs, z powodów rodzinnych. Uczynił to nagle i niespodziewanie, co wywołało niesmak u włodarzy zespołu z Daejeon. Parę miesięcy pozostawał bez pracy, lecz w ostatnich dniach oficjalnie dołączył już do Ziraatu Bankasi Ankara. Z nową drużyną przebywa jednak bardzo krótko, więc jego dyspozycja i rola w rewanżowym meczu 1/6 Ligi Mistrzów z PGE Skra Bełchatów pozostaje owiana tajemnicą.

Wiktor Gumiński

Zobacz wideo: Już w piątek tenisowe święto w Gdańsku

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: