Łuczniczka - Jastrzębski Węgiel: Goście nie składają broni w walce o medale

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

Bydgoszczanie nie sprawili drugiej sensacji z rzędu. W 21. kolejce PlusLigi podopieczni Piotra Makowskiego przegrali 0:3 z Jastrzębskim Węglem. Przyjezdni po tym triumfie zbliżyli się na dwa oczka do czwartej w tabeli Asseco Resovii Rzeszów.

W piątek pomarańczowi stali przed niełatwym zadaniem, bowiem w Bydgoszczy musieli zmierzyć się z miejscową Łuczniczką, która w poprzedniej kolejce niespodziewanie pokonała na wyjeździe 3:0 PGE Skrę Bełchatów.

Piotr Makowski nie zmienił zwycięskiego składu. Tym samym gospodarze rozpoczęli mecz z Jastrzębskim Węglem w identycznym zestawieniu jak z bełchatowianami. Po raz drugi z rzędu w wyjściowej szóstce miejscowych wyszedł Jan Nowakowski, kosztem kapitana zespołu Wojciecha Jurkiewicza. Drużyna gości także rozpoczęła pojedynek w takim samym składzie jak w poprzednim meczu z AZS-em Częstochowa (wygranym 3:2). Od pierwszej akcji za rozegranie jastrzębian odpowiedzialny był Michał Masny, który w latach 2010-2013 reprezentował barwy ówczesnej Delecty Bydgoszcz.

Pierwsza partia była wyrównana do drugiej przerwy technicznej. Do tego momentu żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większego niż dwupunktowego prowadzenia. Po stronie Łuczniczki świetnie w ataku spisywał się Łukasz Wiese, a po drugiej stronie siatki Maciej Muzaj. W decydującym fragmencie seta Wiese stracił jednak swoją skuteczność, co szybko wykorzystali rywale. W ich szeregach nadal punktował Muzaj, a ważne punkty dołożył również Toontje van Lankvelt. Po asie serwisowym Kanadyjczyka przyjezdni mieli pierwszą piłkę setową, którą od razu wykorzystali po autowym zbiciu, przeciętnie dysponowanego w pierwszym secie, Jakuba Jarosza (25:20).

Druga odsłona meczu także padła łupem pomarańczowych. Tym razem Jakub Popiwczak i jego koledzy szybciej wypracowali sobie przewagę. Goście na drugiej przerwie technicznej mieli w zapasie cztery oczka (16:12). W zespole gospodarzy zdecydowanie skuteczniej grał Jarosz, ale atakującemu Łuczniczki brakowało wsparcia ze strony pozostałych skrzydłowych. Trener Makowski próbował zwiększyć siłę ognia w ataku, wprowadzając na parkiet Dawida Murka i Kevina Klinkenberga. Roszady nie przyniosły jednak wymiernych efektów. Poza Jaroszem skrzydłowi Łuczniczki "nadziewali się" na blok i popełniali własne błędy. To właśnie autowa zagrywka Belga zapewniła jastrzębianom ostatni punkt w tym secie (25:18).

Miejscowi mimo wyniku 0:2 nie odpuszczali i w trzeciej partii długo utrzymywali się blisko rywali (11:11, 18:18, 22:22). Co więcej, mieli nawet szansę na odwrócenie losów rywalizacji, ale świetnej gry w obronie Michała Żurka nie potrafili wykorzystać jego koledzy. To właśnie błędy w ataku okazały się zmorą bydgoszczan w tym secie. O zwycięstwie w partii zadecydowała gra na przewagi, ponieważ w samej końcówce gospodarzy poderwał Klinkenberg. Ostatecznie sam Belg nie był w stanie odwrócić losów rywalizacji. Drużyna z Jastrzębia Zdroju triumfowała 28:26 i w całym spotkaniu 3:0. Liderem zwycięzców w ataku był Maciej Muzaj, który w pełni zrehabilitował się za nieudany występ w Częstochowie.

Po piątkowej wiktorii siatkarze Jastrzębskiego pozostali w tabeli na 6. miejscu, ale z dorobkiem 38 oczek tracą tylko 1 i 2 punkty do poprzedzających ich zespołów z Radomia i Rzeszowa.

Łuczniczka Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel 0:3 (20:25, 18:25, 26:28) 

Łuczniczka: Wiese, Radke, Jarosz, Nowakowski, Ruciak, Kosok, Żurek (libero) oraz Jurkiewicz, Wolański, Krzysiek, Murek, Klinkenberg
Jastrzębski Węgiel:

Szafranowicz, Masny, Muzaj, Hain, Van Lankwelt, Sobala, Popiwczak (libero) oraz Mihułka

MVP: Michał Masny (Jastrzębski Węgiel)

Komentarze (2)
avatar
stary kibic
5.03.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Został stworzony bardzo ciekawy skład bez wielkich nazwisk, ale z dużym potencjałem. Największym sukcesem w tym całym bałaganie Jastrzębia przed sezonem, jest zatrzymanie Masnego, który kolejny Czytaj całość
avatar
VikingEpica
4.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kto by się spodziewał przed sezonem? :) W Jastrzębiu nie ma wielkich nazwisk, ale jest drużyna. M. Lebedew potwierdza swój kunszt.