W ostatniej kolejce bielszczanie byli bardzo blisko zapisania na swoim koncie szóstego zwycięstwa i cennych trzech punktów do tabeli. Zespół prowadzony przez Krzysztofa Stelmacha świetnie prezentował się w dwóch pierwszych odsłonach, co natychmiast poskutkowało wygranymi do 23. Jednak łatwe zwycięstwo nieco zbiło z tropu zawodników BBTS-u Bielsko-Biała, którzy ostatecznie przegrali w tie-breaku.
To nie pierwszy taki mecz w tegorocznym sezonie. Ekipa z Podbeskidzia prowadziła już w setach 2:0, między innymi w starciach z MKS-em Będzin oraz AZS-em Częstochowa. W przypadku spotkania z będzinianami, udało im się postawić kropkę nad i. W pozostałych pojedynkach ostatnie słowo należało do rywali. - Nie lubię mówić znowu tego samego, ale naprawdę gramy nieźle i przegrywamy w tie-breaku. Nie wiem, co się dzieje. Wygrywamy pierwsze dwa sety, a później przestajemy grać. W trzecim secie przeciwnik się odbudowuje, w czwartym też w końcówce tracimy 2 czy 3 piłki. No i w tej piątej partii znowu rywale grają lepiej - powiedział atakujący, Bartosz Janeczek.
Taki przestój nie może zdarzyć się bielszczanom w najbliższym pojedynku z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Podopieczni Andrei Gardiniego, podobnie jak Cerrad Czarni Radom to drużyna, która bez skrupułów wykorzysta nawet najdrobniejsze mankamenty w grze rywali. Nimi, po raz kolejny w obecnych rozgrywkach, mogą być zepsute zagrywki. W ostatnim meczu siatkarze BBTS-u pomylili się w polu serwisowym aż dwadzieścia cztery razy!
- Jak słyszę tylko hasło "zepsute zagrywki", a całe Bielsko-Biała o tym mówi, to... no cóż, ja jako trener mogę pomóc wyłącznie wskazówkami. Natomiast to jest jedyny element w siatkówce, w którym zawodnik sam sobie podrzuca piłkę, sam wyskakuje i uderza, niezależnie od kolegi na boisku. Cały bajer polega na tym, żeby przenieść umiejętności z treningu na mecz. Nam niestety nie funkcjonuje i przegrywamy między innymi przez ten element - tłumaczył szkoleniowiec, Krzysztof Stelmach.
W zupełnie innych humorach do spotkania przystąpią olsztynianie, którzy w miniony weekend okazali się lepsi od Effectora Kielce. Warto jednak zauważyć, iż ten zespół również notuje wzloty i upadki. Słabe spotkanie przydarzyło im się nie tak dawno w Sosnowcu, kiedy to przegrali w trzech setach z MKS-em Będzin.
Jak powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty środkowy Miłosz Zniszczoł, pojedynki na wyjazdach nie są najmocniejszym punktem drużyny z Olsztyna. - Powiem szczerze, że na wyjazdach nie idzie nam najlepiej. Będziemy musieli się mocno sprężyć, skoncentrować. Myślę, że to będzie najważniejsze w tym wyjazdowym meczu - stwierdził.
To również może mieć wpływ na ewentualną dyspozycję Indykpolu AZS-u Olsztyn. Ciekawym jest również fakt, iż obydwie drużyny nie mogą liczyć na zmienników na pozycji atakującego. W zespole z Bielska-Białej zmiennika nie ma Bartosz Janeczek, natomiast w szeregach olsztynian Paweł Adamajtis. Dodatkowo, trener Krzysztof Stelmach nadal nie będzie mógł skorzystać z usług rozgrywającego Grzegorza Pilarza.
Czwartkowe starcie będzie również pewnym powrotem do przeszłości szkoleniowca BBTS-u Bielsko-Biała. W ubiegłorocznym sezonie PlusLigi, Akademicy, prowadzeni wówczas przez Krzysztofa Stelmacha ulegli BBTS-owi Bielsko-Biała w trzech setach, a sam trener stracił posadę. Teraz będzie mógł udowodnić, że potrafi poprowadzić swoich podopiecznych do zwycięstwa.
BBTS Bielsko-Biała - Indykpol AZS Olsztyn /czwartek, 10.03.2016, godz. 18:00.
Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?
Źródło: WP SportoweFakty