Lukas Kampa o aferze dopingowej: "FIVB już raz pomogła rosyjskiej reprezentacji"

Lukas Kampa odniósł się do sprawy afery dopingowej i ewentualnej możliwości wystąpienia reprezentacji Niemiec w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Tokio. Zawodnik Cerrad Czarnych Radom skomentował również porażkę z Asseco Resovią Rzeszów.

Agata Kołacz
Agata Kołacz
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa

WP SportoweFakty: Asseco Resovia wygrała 3:1, jednak rzeszowianie nie zaprezentowali swojej najlepszej siatkówki. Myśli pan, że w związku z tym Cerrad Czarni Radom mieli szansę na wygraną?

Lukas Kampa: Nie wiem, czy na wygraną, ale myślę, że na tie-breaka na pewno. Jednak źle rozpoczęliśmy to spotkanie, zbyt długo się rozkręcaliśmy. Potrzebowaliśmy z 10-15 minut, żeby wejść dobrze w mecz. To był nasz podstawowy błąd.

Przestraszyliście się rywala czy może podeszliście ze zbyt dużym szacunkiem do niego?

- Na pewno nie się przestraszyliśmy, bo przecież w Radomiu wygraliśmy 3:2. Po prostu za dużo czasu zajęło nam złapanie swojego rytmu. Przeciwko rzeszowianom nie można tak grać, zwłaszcza w tej części sezonu i ze świadomością, że jeśli chcą walczyć o złoto, nie mogą sobie pozwolić na najmniejsze potknięcie. Widzieliśmy doskonale, co się wydarzyło w drugim secie. Zaczęliśmy wywierać na nich presję i pomimo tego, że prowadzili 16:9 i 18:11, to my ostatecznie wygraliśmy. Wydawało się, że przewaga jest bezpieczna, ale zmusiliśmy przeciwników do błędów. I tak to powinno wyglądać od pierwszych akcji meczu. Wówczas może inny wynik byłby możliwy. Pod koniec pojedynku gospodarze prezentowali się naprawdę dobrze i zasłużyli na to zwycięstwo.

Właśnie, wydaje się, że rzeszowianie zaczęli grać z pełnym zaangażowaniem dopiero w czwartej partii.

- Mogliśmy zauważyć, że na ich dyspozycję wpływ miała jedna z decyzji sędziowskich, zadziałała na nich mobilizująco. Jednak to już jest sprawa Asseco Resovii, trzeba by zapytać zawodników, czy musieli zagrać na sto procent. My nie możemy się na nich oglądać, tylko musimy się skupić na własnej dyspozycji. W naszym przypadku to stwierdzenie jest prawdziwe. Nie graliśmy na maksa od początku. Nie chcę jednak powiedzieć, że rozpoczęliśmy ze złym nastawieniem, bo tak nie było. Po prostu byliśmy zbyt nieśmiali, a powinniśmy się rzucić rywalowi do gardła. Zawsze trudno się gra, gdy zaczynasz od 0:1 i to jeszcze z taką drużyną, jak rzeszowska.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że to był dziwny mecz? Oba zespoły nie ustrzegły się błędów.

- Nie było to z pewnością najprzyjemniejsze dla oka widowisko, domyślam się, że kibice mogą być niezadowoleni z poziomu. Nie brakowało przestojów w grze, sporo niedokładności i chaosu. Trener Kowal sporo rotował składem i to jego podopiecznym pomogło. Po naszej stronie dobrą zmianę dał Igor Grobelny. Ale wciąż będę nawiązywał do pierwszego seta, nie możemy tak zaczynać spotkań. Zwłaszcza, że do końca sezonu czekają na nas wymagający rywale.

Na początek zagracie z Lotosem Treflem Gdańsk, który chyba zaczyna mieć kryzys formy.

- W tym sezonie w każdym meczu mamy szanse na zwycięstwo, wystarczy spojrzeć na inne wyniki. Może jedynie ZAKSA nie musi się obawiać o swoją sytuację, bo prezentuje bardzo równą dyspozycję. Wszyscy pozostali mają wzloty i upadki. Jeżeli faktycznie uwierzysz w to, że możesz wygrać, nigdy nie stoisz na przegranej pozycji. Gra na 90 procent oznacza, że musisz szykować się na porażkę.

Do końca rundy zasadniczej pozostały 4 kolejki. Siódma drużyna traci do czwartej tylko 4 punkty. Wiele opinii można usłyszeć o tegorocznych rozgrywkach. Jakie jest pana zdanie na ten temat?

- Nawet ostatni mecz może decydować o tym, kto zagra o złoto, a kto o brąz, więc formuła jest bardzo ciekawa. Do końca nie możesz być pewnym swojej pozycji. Z punktu widzenia kibica to na pewno plus, bo jeszcze wszystko może się wydarzyć. Ja nigdy nie śledzę rankingu, bo najważniejsze jest, żeby w każdym spotkaniu wychodzić z takim samym nastawieniem. Skupiam się po prostu na tym konkretnym pojedynku i na tym, żeby pokazać jak najlepszą siatkówkę.

Cerrad Czarni Radom, oprócz Lotosu Trefla Gdańsk, zagrają jeszcze z PGE Skrą Bełchatów, Jastrzębskim Węglem i Cuprum Lubin. W najgorszym przypadku możecie skończyć rundę z takim dorobkiem punktowym, jaki macie obecnie.

- Równie dobrze w czterech następnych meczach możemy zdobyć komplet punktów. Taki mamy w tym roku terminarz i nic nie jesteśmy w stanie z nim zrobić, przez cały sezon musisz zagrać z każdym. Najtrudniejsze spotkania zostały nam na koniec, ale musimy skupić się na swojej pracy, a dopiero po tych czterech spotkaniach będziemy mogli je podsumować i ocenić naszą grę. Jest zdecydowanie za wcześniej, żeby określić, czy zdobędziemy 12 punktów, czy żadnego.

Nie mogę nie zapytać, czy śledzi pan sprawę afery dopingowej. Niektórzy oczekują od FIVB dyskwalifikacji Rosjan. Jeśli by do tego doszło, reprezentacja Niemiec zagrałaby w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk.

- W ogóle o tym nie myślę. Ja nic w tej sprawie nie mogę zrobić, mogę jedynie czekać na decyzję światowej federacji.

Niektórzy przypominają, że FIVB poszerzyła Ligę Światową tylko po to, żeby Rosjanie nie spadli do II dywizji.

- To jest odpowiedź na to, dlaczego nie zaprzątam sobie głowy tą sytuacją. Po prostu czytam różne opinie i czekam na ostateczną decyzję. Na decyzję opartą na haśle FIVB "grajmy czysto". Zobaczymy, czy tak samo myślą przedstawiciele federacji.

Rozmawiała Agata Kołacz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×