W pierwszym spotkaniu PlayOff6 z Zenitem Kazań bełchatowianie wygrali 3:2, ale w rewanżu nie udało im się ugrać nawet seta. - Zabrakło nam trochę obrony i bloku w porównaniu z pierwszym meczem. Wtedy zatrzymywaliśmy ich ataki, jak nie blokiem, wyblokiem, to obroną, a dziś wchodzili jak w masło. Leon robił co chciał. Pokazali nam swoją siłę ognia - przyznał po meczu Karol Kłos.
- Szkoda drugiego seta, zwłaszcza tej końcówki, ale Zenit grał po prostu bardzo dobrze. Nie było punktu zaczepienia, nie potrafiliśmy ich złamać ani zmusić do błędu. Nawet przy naszej mocnej zagrywce oni umieli skończyć swoje akcje. Byli bardzo skuteczni na wysokiej piłce. Do tego dysponują bardzo mocnym serwisem, który im dobrze wychodził - ocenił rywala środkowy PGE Skry Bełchatów.
Uczestnicy zeszłorocznego Final Four Ligi Mistrzów tym razem nie przyjadą do Krakowa. - Żałujemy, ale najbardziej boli nas to, że nie podjęliśmy walki w rewanżu z Zenitem. Trochę smutno, że nawet jednego seta nie wygraliśmy, może wtedy mecz potoczyłby się inaczej. A tak to od początku do końca oni narzucali tempo, a my ich goniliśmy - żałował reprezentant Polski.
Mistrz Rosji i zarazem obrońca tytułu zmierzy się w półfinale Ligi Mistrzów z Asseco Resovią Rzeszów. - Na pewno Zenit jest faworytem całych rozgrywek po tym, co pokazali w Łodzi. Ale nie mówię, że Asseco Resovia nie da rady ich pokonać. Może Zenit w półfinale zagra słabiej niż przeciwko nam, wszystko się może zdarzyć. My pokazaliśmy, że można z nimi wygrać, nawet na ich boisku i może Resovia będzie miała w półfinale taki dzień jak my wtedy. Będziemy wszyscy trzymać kciuki za polską drużynę, mam nadzieję, że napsują im trochę krwi - zapowiedział Kłos i dodał, że teraz rzucą wszystkie siły do walki o udział w finale PlusLigi. - Teraz trzeba się skupić na polskim podwórku. Wszystko może się rozstrzygnąć w ostatniej kolejce i na pewno będziemy walczyć do końca o finał.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Lewandowska dba nie tylko o Roberta. Także o jego kolegę z kadry
Pokuszę się Czytaj całość