Szczęśliwe liście laurowe w butach Izabeli Bełcik, czyli wspomnienia z Pucharu Polski 2015

WP SportoweFakty / Triumfatorki Pucharu Polski
WP SportoweFakty / Triumfatorki Pucharu Polski

W ubiegłorocznym finale Pucharu Polski siatkarek PGE Atom Trefl Sopot pokonał Chemika Police po dramatycznym pięciosetowym pojedynku w Kędzierzynie-Koźlu. W najbliższy weekend w Kaliszu może dojść do powtórki.

Finał zmagań w Hali Azoty wynagrodził kibicom niezwykle jednostronne pojedynki pierwszego dnia rywalizacji, kiedy to Chemik Police nie pozostawił złudzeń Impelowi Wrocław, a PGE Atom Trefl Sopot bez większych kłopotów poradził sobie z Budowlanymi Łódź. Oba spotkania kończyły się w trzech krótkich setach.

16 marca 2015 roku po przeciwnych stronach siatki znalazły się drużyny, które zdaniem ekspertów i obserwatorów najbardziej na to zasługiwały. Minimalnymi faworytkami wydawały się Chemiczki, ale na boisku nie było tego w ogóle widać. W pierwszej partii drużyna z Polic zaprezentowała się dużo lepiej od ekipy z Trójmiasta wygrywając do 17. Wtedy jednak sopocianki wrzuciły drugi, a nawet trzeci bieg, zmuszając rywalki do błędów.

Dwie kolejne odsłony padły właśnie łupem Atomówek - kolejno 25:18 i 25:10. Policzanki zdołały się jeszcze podnieść w czwartej partii, w której zwyciężyły do 19. O tym, w czyje ręce trafi Puchar Polski decydować musiał więc tie-break. Tu od początku inicjatywę przejęły podopieczne Giuseppe Cuccariniego, lecz gdy prowadziły 12:11 zatrzymały się, a do końca spotkania punkty zdobywał już tylko PGE Atom Trefl.

Aż trudno uwierzyć, że klub z Sopotu sięgnął po Puchar Polski dopiero po raz pierwszy w historii. Mało tego. Dopiero w ubiegłym roku w Kędzierzynie-Koźlu ówczesna kapitan drużyny, Izabela Bełcik, poznała smak zwycięstwa tym turnieju. - Najwyraźniej spotkałam na swojej drodze właściwych ludzi, którzy pomogli mi w osiągnięciu tego sukcesu. Dziewczyny próbowały mnie tym turniejem trochę "odczarować", nawet wrzuciłam sobie liście laurowe do butów, by przyniosły szczęście. I tak się stało! - mówiła po dekoracji zwycięzców.

Co ciekawe, w tym roku Bełcik nie będzie zależało na tym, by prowadzonemu przez Lorenzo Micellego zespołowi udało się obronić trofeum, bowiem 35-letnia rozgrywająca do Kalisza przyjedzie już jako zawodniczka Chemika Police. Jest jednak jedną z nielicznych siatkarek, które opuściły po tamtym sezonie szeregi nadmorskiego klubu. W tym roku do Kalisza uda się dziewięć siatkarek, które ponad 12 miesięcy temu cieszyły się z wygranej po finale Pucharu Polski.

Do Atomówek trafiło 6 z 7 indywidualnych nagród. Statuetkę dla najlepszej zawodniczki turnieju odebrała Klaudia Kaczorowska. - Na początku zupełnie nie dowierzałam, spytałam nawet pana, który wręczał mi nagrodę: to jest jakiś żart? Było to dla mnie spore zaskoczenie, bo najważniejszy był dla mnie sukces drużyny, poza tym wcale nie uważałam się za najlepszą zawodniczkę turnieju. Ale miło mi, że ktoś z boku tak to ocenił - opowiadała na gorąco przyjmująca PGE Atomu Trefla.

- Nie mamy monopolu na wygrywanie. Atom ten finał rozegrał bardzo dobrze, więc można im tylko pogratulować. Z kolei u nas było dużo nerwowości oraz niedokładności. Tak naprawdę to nie byłyśmy my - tak komentowała wydarzenia finału Anna Werblińska, która była wyraźnie przybita rozstrzygnięciami tego finału. Jednak dwa miesiące później Chemiczkom udało się zrewanżować na sopociankach w finale rozgrywek ligowych.

Poza poziomem meczów półfinałowych, w Kędzierzynie-Koźlu narzekać można było na frekwencję na trybunach. Jedynie mecz finałowy w mogącej pomieścić ponad 3 tysiące osób Hali Azoty oglądało z trybun ponad tysiąc widzów.

Tak siatkarki PGE Atomu Trefla Sopot cieszyły się z pierwszego w historii klubu Pucharu Polski
Tak siatkarki PGE Atomu Trefla Sopot cieszyły się z pierwszego w historii klubu Pucharu Polski

Siatkarki Budowlanych Łódź przed rokiem znalazły się w final four Pucharu Polski po raz pierwszy od sensacyjnego triumfu w tych rozgrywkach w roku 2010. Sam awans nastąpił w dość dramatycznych okolicznościach, bo w ćwierćfinale z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna łodzianki przegrywały już 0:2.

Wiele emocji dostarczył też mecz IV rundy z udziałem innej ekipy z Łodzi, ŁKS-u Commercecon. Podopieczne Macieja Bartodziejskiego do rywalizacji z Pałacem Bydgoszcz przystąpiły bez rozgrywającej, gdyż obie zawodniczki grające na tej pozycji były kontuzjowane. Mimo tego Ełkaesianki prowadziły 1:0 i 2:1, ale w czwartym secie stało się z nimi coś dziwnego. Partię przegrały do 8, a tie-breaka do 9 i to bydgoszczanki cieszyły się z awansu do kolejnej fazy. Tam okazały się już słabsze od KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

Mecze 1/4 finału (poza starciem drużyn z Muszyny i Łodzi) nie przyniosły większych wrażeń. Chemik wyeliminował KSZO, Impel BKS Aluprof Bielsko-Biała, zaś PGE Atom Trefl Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Wszystkie te pojedynki kończyły się w trzech setach.

W tegorocznej edycji również trzy mecze ćwierćfinałowe trwały tylko przez trzy odsłony. Skład turnieju w Kaliszu byłby identyczny gdyby nie zwycięstwo Polskiego Cukru Muszynianki Enea nad Impelem Wrocław 3:2. W finale może dojść do rewanżu za finał sprzed 12 miesięcy, bowiem Chemik zmierzy się z Budowlanymi, a wspominana ekipa z Muszyny z PGE Atomem Treflem. Czy znów zawodniczki zostawią to, co najlepsze na ostatni dzień rywalizacji? A może w Kalisz Arenie dojdzie do niespodzianki? Przekonamy się już w najbliższą sobotę i niedzielę.

Zobacz wideo: Dudek o Arłamowie: Niewiele jest takich miejsc

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: