PGE Skra Bełchatów w meczu 24. kolejki PlusLigi nie dała radomianom najmniejszych szans, pewnie wygrywając trzy kolejne sety. Drużyna, które tego dnia pierwszy raz prowadzona była przez Philippe'a Blaina, znacznie uprzykrzała przyjezdnym życie mocną i trudną w odbiorze zagrywką, a także szczelnym, czujnym blokiem. Siatkarze Cerradu Czarnych nie byli w stanie przeciwstawić się tak dobrze dysponowanym gospodarzom.
- Świeża krew wstąpiła w drużynę z Bełchatowa. "Nowa miotła" dała temu zespołowi pozytywny impuls, co widać było w sobotę przede wszystkim na zagrywce. PGE Skra bardzo dobrze serwowała i wygrała z nami zasłużenie - przyznał po spotkaniu Daniel Pliński, który sporą część zawodowej kariery spędził właśnie w ekipie Żółto-Czarnych. W sobotę doświadczony środkowy trzykrotnie zablokował rywali, ale w ostatecznym rozrachunku nie był w stanie ugrać z kolegami nawet jednej partii.
Starcie w Bełchatowie wyjątkowe było nie tylko dla debiutującego na stanowisku trenera gospodarzy Blaina. Swój ostatni mecz, przynajmniej na razie, u steru Czarnych zaliczył Raul Lozano, który zajmie się teraz walczącą o przepustkę na igrzyska olimpijskie reprezentacją Iranu. Argentyńskiemu trenerowi rozstanie z drużyną z Radomia nie udało się jednak najlepiej.
- Według mnie zagraliśmy dzisiaj źle, zwłaszcza w przyjęciu. Nie radziliśmy sobie z nim w różnych ustawieniach. W związku z tym jest mi bardzo przykro, że w ten sposób żegnam się z Czarnymi. Tak jednak wyglądał ten mecz i muszę to przełknąć - ocenił w sobotę na gorąco były selekcjoner Biało-Czerwonych.
PGE Skra, pewnie pokonując u siebie Czarnych, pokazała, że stać ją na dobrą grę i walkę o medale PlusLigi. W związku z tym do końca rundy zasadniczej trwać powinna pasjonująca rywalizacja bełchatowian z Asseco Resovią Rzeszów o ostatnie miejsce w finale rozgrywek. Pewna gry o złoto jest już bowiem ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
- Myślę, że faworytem jest ZAKSA, a Skra i Resovia są na podobnym poziomie. Oba te zespoły mają wyrównane kadry, więc ich szanse na awans do finału oceniam na pół na pół - przyznał Lozano, który przekonuje, że potencjał bełchatowian i rzeszowian jest bardzo zbliżony.