WP SportoweFakty: Czuje już pan emocje związane z turniejem finałowym?
Wiesław Radomski: Tak, radio stoi już na biurku. Wszystko mam gotowe. Jeśli chodzi o Resovię, to serce by chciało, ale rozum podpowiada co innego. Chciałbym, żeby nasi wygrali. W 1973 roku z Resovią zajęliśmy drugie miejsce w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych, a zespół powtórzył to w poprzednim sezonie. Brakuje tylko kropki nad "i". To będzie jednak niezwykle trudna sprawa. Nasi muszą zagrać na maksimum swoich możliwości. Co ważniejsze, muszą zrobić to wszyscy. Nie jeden, czy dwóch zawodników. Takich armat jak ma Zenit w składzie, to tylko można im pozazdrościć.
[b]
Jak wyglądały ostatnie przed meczami noce zespołu, który zdobywał srebro w 1973 roku?[/b]
- Były spokojne. Wtedy znaliśmy swoją wartość. Znaczyliśmy w Europie bardzo dużo. Wiedzieliśmy, że z CSKA Moskwa będzie bardzo trudno wygrać. Ten zespół miał w składzie jedenastu zawodników z reprezentacji Związku Radzieckiego. Z kolei rywale zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli nas nie odrzucą zagrywką od siatki, to nie mają z nami szans. Przy naszym dokładnym przyjęciu oni w ogóle nie wiedzieliby, jak mają skakać do bloku. Co prawda w pierwszym secie popsuli dziewięć zagrywek, ale w końcu się wstrzelili i udało im się wykonać plan. Musieliśmy grać na wysokiej piłce, bo nie mieliśmy przyjęcia. Trudno było nam się przedzierać przez ręce rywali w ataku, przez co przegraliśmy.
Czym Asseco Resovia może zaskoczyć Zenit?
- Przede wszystkim musi grać bardzo odważnie zagrywką. Resovia musi celować w najsłabsze ogniwa. W Łodzi podczas meczu Skra - Zenit Wilfredo Leon był ukrywany w przyjęciu. Jeśli uda się sprawić, że Zenit będzie grał na wysokiej piłce, to jest szansa na zwojowanie czegoś.
Zagrywka typu float może zrobić różnicę?
- Zdecydowanie tak. Serwis niekoniecznie musi być bardzo mocny. Celowany w określone miejsca float może wiele zaszkodzić Rosjanom. To może być klucz do sukcesu.
Jak zatrzymać skrzydłowych Zenitu? Większą uwagę należy skupiać na bloku, czy raczej współpracy bloku z obroną?
- Najlepiej to byłoby zamknąć w windzie Leona i Andersona i nie wypuszczać aż do końca meczu.
Resovia ma złe wspomnienia związane z windą.
- No właśnie. A już na poważnie - jeśli skrzydłowi Zenitu będą w dobrej dyspozycji, to będą niezwykle groźni. Anderson popełnia dużo błędów. Szczególnie niebezpieczny będzie Leon, którego trzeba na początku ze trzy-cztery razy zablokować. On potem zacznie kiwać, czego nie umie robić. Jego plasy są wysokie, przez co łatwo je podbić. Pytanie tylko, jak go zablokować.
[b]
Środkowi Resovii powinni skupić się na skrzydłach? Środek Zenitu nie imponuje.[/b]
- Niby tak, ale Aleksander Butko to mądry rozgrywający. Szybko wyłapie, jeśli środkowi Resovii zaczną chodzić tylko do skrzydeł i zmieni taktykę. Trzeba być bardzo czujnym. Szkoda, że u nas zabraknie Piotra Nowakowskiego. On z Paszyckim tworzyłby bardzo dobrą dwójkę, choć ostatnio nieźle radzi sobie również Holmes. Właściwie pocieszające jest to, że Resovia od pewnego czasu gra całkiem nieźle. Oby to podtrzymała.
Który zespół w Krakowie będzie bardziej zdenerwowany?
- Zenit jest budowany po to, żeby być najlepszą drużyną w Europie. Każdy inny wynik niż zwycięstwo w Krakowie będzie dla nich porażką, z czego na pewno oni zdają sobie sprawę. Są głównym faworytem, ale zagrają pod ogromną presją. Może być również i tak, że Resovia ten mecz przegra mentalnie. Tego niestety nie mogę wykluczyć. Presja na niej także jest spora.
Ewentualny brązowy medal Resovii byłby sukcesem?
- Na pewno. Boję się tylko o to, żeby Resovia nie zajęła czwartego miejsca. Przegrana z Zenitem Kazań może różnie wpłynąć na zespół. Mimo wszystko uważam, że nawet jeśli nie uda się pokonać Rosjan, to trzecie miejsce jest w zasięgu rzeszowian.
Rozmawiał Mateusz Lampart
[b]Zobacz wideo: Nemanja Nikolić przed Lechem: to kolejny mecz na drodze po mistrzostwo
{"id":"","title":""}
[/b]