9 punktów - 7 po skutecznym ataku oraz 2 serwisem - z takim dorobkiem Thomas Jaeschke zakończył jak dotąd najważniejszy mecz w swojej karierze. Asseco Resovia Rzeszów, której barw broni Amerykanin, w półfinałowej rywalizacji Ligi Mistrzów mierzyła się z Zenitem Kazań. - Póki co był to mój najważniejszy mecz w profesjonalnej klubowej karierze z Asseco Resovią. Właśnie dlatego do niej przyszedłem. Taka jest historia klubu, że zawsze jest w najważniejszych, największych meczach czy wydarzeniach. Kibice są wspaniali, wszystko jest wspaniałe - mówił Jaeschke.
Rzeszowianie do spotkania podeszli bez presji i strachu przed rosyjskim gwiazdozbiorem ze stolicy Tatarstanu co udowodnili na przestrzeni czterech setów. Ostatecznie, mimo świetnego startu potyczki i efektywnego zwycięstwa pierwszej odsłony, w końcowym rozrachunku zmuszeni byli przełknąć gorycz porażki i przy blisko 13 tysięcznej publiczności uznać wyższość Zenitu.
- Wyjście i pierwszy set było niesamowite, po prostu bycie tam. Nieźle sobie z tym wszystkim poradziliśmy, zagraliśmy bardzo dobrze. Walczyliśmy cały czas i mimo tego, że parę razy byliśmy w dołku trzeba pochwalić to, że ani razu się nie poddaliśmy. Cały czas brnęliśmy do przodu - wspominał amerykański przyjmujący.
Wbrew niepowodzeniu z Zenitem, ekipa znad Wisłoka nadal ma o co walczyć. Z Cucine Lube Banca Marche Civitanova stoczy bój o brąz siatkarskiej Champions League. - Teraz bycie na podium jest naszym celem - podkreślił amerykański przyjmujący Asseco Resovii.
Pierwszy gwizdek meczu o 3. miejsce turnieju Final Four w krakowskiej Tauron Arenie planowany jest na godzinę 14:45.