Jakub Popiwczak: Mieliśmy apetyty na piąte miejsce

Jastrzębski Węgiel po wygranej w Warszawie 3:1 jest o krok od zajęcia siódmego miejsca i zakończenia tym samym sezonu PlusLigi.

Anna Bagińska
Anna Bagińska
Jakub Popiwczak / Jakub Popiwczak

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po poniedziałkowym meczu mają powody do zadowolenia. W rundzie zasadniczej dwukrotnie ulegli AZS Politechnice Warszawskiej, raz w trzech setach, raz dopiero w tie-breaku. Natomiast w pierwszym spotkaniu o siódme miejsce pokonali akademików w ich własnej hali 3:1. - Gramy o siódme miejsce, które tak naprawdę nic nikomu nie daje, ale chcieliśmy tę końcówkę sezonu zakończyć miłym akcentem i dać z siebie "maksa", ponieważ wiemy, że cały rok fajnie pracowaliśmy. Nie chcemy zniweczyć tej naszej pracy, dlatego bardzo nam zależało, żeby wygrać, podejść z dobrym nastawieniem do meczu. Udało się, wreszcie przełamaliśmy kompleks warszawskiego zespołu, który zaczął się w tym roku. Cieszymy się, że wygraliśmy i będziemy chcieli w sobotę zakończyć rywalizację u siebie - podsumował Jakub Popiwczak.

Być może dla podopiecznych Marka Lebedewa poprzednie spotkanie w Warszawie było dostatecznym motywatorem. Jastrzębianie rozegrali wtedy jeden ze słabszych meczów w tym sezonie, gładko ulegając rywalowi w trzech setach. Libero drużyny ze Śląska przyznał, że faktycznie to mogło stanowić dla nich bodziec. - Na pewno to pozostało nam gdzieś w głowach i stanowiło motywację na tę pierwszą część sezonu. Po przerwie na turniej kwalifikacyjny w Berlinie zaczęliśmy rok bardzo dobrze, zagraliśmy kilka fajnych meczów. Być może AZS pomógł nam wskazać nasze słabe punkty i to jakoś potem ruszyło dalej. Tak sobie przed chwilą zdałem sprawę, że w sumie dawno nie wygraliśmy, także tym bardziej to zwycięstwo smakuje. Ostatni raz zwyciężyliśmy w Bydgoszczy na początku marca - przyznał libero ekipy z Jastrzębia-Zdroju.

Końcówka rundy zasadniczej faktycznie była słabsza w wykonaniu siatkarzy z południa Polski, bo przegrali pięć meczów z rzędu. W efekcie zajęli na koniec siódme miejsce. Ale wcześniej spisywali się lepiej i zajmowali wyższe lokaty w tabeli, przez kilka tygodni będąc nawet na piątym miejscu. Nie żałują jednak punktów straconych z potencjalnie słabszymi drużynami, dzięki którym być może walczyliby teraz o piąte miejsce. - Wydaje mi się, że nie ma teraz co gdybać, ponieważ każdy zespół mógł potencjalnie zdobyć więcej punktów. My też zagraliśmy kilka spotkań, w których mogliśmy pokusić się o lepsze zdobycze punktowe, ale nie ma co tego rozpatrywać. Na pewno mieliśmy apetyty, by grać o tę piątą lokatę, niestety pozbawiliśmy się szans na to w Radomiu. To jest bardzo trudny teren i Jastrzębski Węgiel chyba od trzech sezonów nie wygrał tam seta w rundzie zasadniczej. Walczyliśmy, wiedzieliśmy, że jedziemy w trudne miejsce, ale niestety się nie udało - żałował zawodnik przyjezdnej drużyny.

Jakub Popiwczak przyznał także, że ich postawa w spotkaniu kończącym rundę zasadniczą również pozostawiała wiele do życzenia. - Ostatni mecz, z Effectorem Kielce, nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Staraliśmy się zmotywować na te ostatnie dwa spotkania z Politechniką. W tym meczu pokazaliśmy, szczególnie przez pierwsze dwa sety, w miarę dobrą siatkówkę. Później było nieco gorzej, ale najważniejsze, że udało się wygrać - powiedział.

Faktycznie podopieczni Marka Lebedewa wyglądali w meczu z Politechniką na bardzo zmotywowanych i spisywali się wyśmienicie. A już samego siebie przeszedł Michał Masny, który rozrzucał warszawski blok tak, że warszawianie nie byli w stanie zatrzymać rywala. - Muszę przyznać, że przez pierwsze dwa sety wszystko nam wychodziło i AZS nie potrafił nam się w żaden sposób przeciwstawić. Dobrze przyjmowaliśmy, a wiadomo jakiej klasy rozgrywającym jest Michał Masny. Robił swoje, a potem pojawiły się problemy. Warszawianie nie dawali się już tak "kąsać", jak wcześniej, ale staraliśmy się walczyć, mimo, że w tym czwartym secie przegrywaliśmy dwoma, trzema punktami. Udało nam się jednak wrócić i zakończyć ten mecz długą serią punktów - cieszył się libero jastrzębian.

Teraz Jakub Popiwczak i koledzy chcą powtórzyć wynik z Warszawy w drugim meczu z Politechniką. - Na pewno będziemy chcieli się zrehabilitować za ostatni mecz z Effectorem Kielce i dać naszym kibicom jeszcze trochę radości, żeby cieszyli się naszą dobrą grą. Chcemy wygrać, zakończyć tę rywalizację i zakończyć pozytywnym akcentem ten sezon - zapowiedział zawodnik Jastrzębskiego Węgla. Drugie spotkanie o siódme miejsce zostanie rozegrane 23 kwietnia w sobotę o godz. 18:00. Ewentualnie trzecie zaplanowano na 24 kwietnia w niedzielę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×