Bartłomiej Lemański: Musimy przeanalizować, co poszło źle

W pierwszym spotkaniu o siódme miejsce siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej nie potrafili zatrzymać dobrze dysponowanych jastrzębian. Mimo to akademicy wierzą, że uda im się odwrócić losy tej rywalizacji.

O tym jak nieprzewidywalna potrafi być faza play-off, przekonali się siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej. W rundzie zasadniczej dwukrotnie pokonali Jastrzębski Węgiel. Teraz ponownie zmierzyli się z tym rywalem w walce o siódme miejsce i pierwszą konfrontację przegrali. Przez pierwsze dwa sety jastrzębianie dominowali na boisku. W trzecim, w dużej mierze dzięki dobrej postawie zmienników, akademicy wygrali i również w czwartej partii byli na najlepszej drodze do zwycięstwa. Jednak od stanu 21:17 nie zdołali zdobyć żadnego punktu i przegrali całe spotkanie 1:3. - Niestety nie udało nam się wygrać tego pierwszego meczu. Musimy przeanalizować, co poszło nie tak w tych dwóch pierwszych setach, bo to one były decydujące. Potem wprawdzie odrobiliśmy straty, ale ciężko było odwrócić losy meczu. Nie udało nam się - żałował po przegranej Bartłomiej Lemański.

Środkowy AZS-u, tak jak i pozostali inżynierowie, nie może być do końca zadowolony ze swojej postawy w starciu z Jastrzębskim Węglem. Grający bowiem po przeciwnej stronie siatki Michał Masny dowolnie oszukiwał warszawski blok, a jego koledzy, zwłaszcza ci grający na środku siatki, kończyli prawie wszystkie piłki. - Na pewno nie było łatwo. Masny to bardzo dobry rozgrywający i ciężko się gra przeciwko takim zawodnikom, szczególnie, że znany jest z tego, że dobrze gra ze środkowymi. Niby były okazje, by ich zatrzymać, ale to były trudne piłki, co nie znaczy, że się nie staraliśmy - tłumaczył siatkarz Politechniki.

Akademicy przez większą część sezonu zajmowali okolice dziesiątego, dziewiątego miejsca, tracąc do "ósemki" sporo punktów. Jednak cały czas mierzyli w ósmą lokatę i dzięki dobrej końcówce rundy zasadniczej, odrobili straty i w nagrodę grają teraz o siódme miejsce. Środkowy AZS-u zapewnił, że sam awans do grona najlepszych ośmiu drużyn PlusLigi im nie wystarczy i nie uśpił ich ambicji. - Na pewno teraz będziemy walczyli o to, żeby w Jastrzębiu-Zdroju zostać jeden dzień dłużej i wygrać dwa mecze. Na pewno będziemy się starać zająć to siódme miejsce - zapewnił Bartłomiej Lemański.

Źródło artykułu: