Jak już informowaliśmy w piątek, Wiśniewski nie pojawił się na boisku w pierwszym pojedynku z powodu bólu w łydce. W drugim dniu rywalizacji o złoty medal był w meczowym składzie, ale podczas rozgrzewki nie wykonywał wyskoków.
To był jednoznaczny sygnał, że nadal nie jest w stanie pomóc drużynie. Po ostatnim gwizdku zapytaliśmy 27-letniego gracza ZAKSY o jego stan zdrowia.
- W piątek rano wykonałem badanie rezonansem magnetycznym. Mięsień łydki jest cały. Nie ma żadnego uszkodzenia, jedynie delikatny, bardzo powierzchowny obrzęk. Fizjoterapeuci mówią, że w ciągu 2-3 dni ból powinien całkowicie ustąpić. Tak więc mam nadzieję, że we wtorek będę gotowy do gry - wyjaśnił Wiśniewski.
Kędzierzynianie przystąpią do trzeciego finałowego boju w Rzeszowie (26 kwietnia) mocno podbudowani swoją postawą w obu pojedynkach w hali Azoty. W dwumeczu dominowali nad Asseco Resovią praktycznie we wszystkich elementach, z wyjątkiem punktowych bloków.
Rzeszowianie zatrzymali na siatce łącznie 11 ataków, natomiast gracze z Opolszczyzny uczynili to 9 razy. W ZAKSIE zdecydowanie lepiej wyglądała jednak współpraca na linii blok-obrona.
- Trener już na pierwszych zajęciach wskazał nam drogę i powiedział, jak ma wyglądać każdy trening. Nie ma dla niego piłek, które mogą łatwo wpaść w pole. Jeżeli tak się stanie, czeka nas surowa reprymenda. I dlatego w trakcie meczów trudno jest nam wbić piłkę w boisko - podsumował Wiśniewski.
Po dwóch spotkaniach w Kędzierzynie-Koźlu, ZAKSA prowadzi w finałowej rywalizacji 2:0. Brakuje jej tylko jednego zwycięstwa, by po 13 latach odzyskać mistrzostwo Polski.