Dla Patryka Czarnowskiego był to już piąty finał w karierze [2004, 2005, 2010, 2011, 2016 - red.], ale dopiero w tym roku udało mu się zdobyć upragnione złoto. Mając na szyi najcenniejszy z kruszców, 31-letniemu środkowemu ciężko było ukryć wzruszenie. - Cudowne uczucie. Naprawdę rewelacyjne. Ciężko je opisać, ale na ten medal czekałem dwanaście lat. Pięć razy grałem w finale i dopiero teraz udało mi się wygrać złoto. Czuję się wspaniale. Ten krążek jest naprawdę wyczekany - mówił z przejęciem zawodnik.
W sezonie 2015/2016 funkcję szóstkowych środkowych pełnili Jurij Gladyr i Łukasz Wiśniewski. Ale Patryk Czarnowski, kiedy już pojawiał się na boisku, za każdym razem dawał dobrą zmianę. Podczas rozgrzewki, przed pierwszym meczem finałowym, popularny "Wiśnia" poczuł ból w łydce, trenerzy woleli nie ryzykować i na parkiecie od pierwszej minuty pojawił się właśnie Czarnowski, który nie zawiódł i do końca finałów pozostał w szóstce.
- Sytuacja nas troszeczkę do tego zmusiła, ale to pokazuje jaka jest siła naszego zespołu. W każdym momencie, kiedy mamy potrzebę zmiany, dochodzi do niej i jest ona na takim samym poziomie. To siła naszego zespołu, całej czternastki, a nie tylko pierwszej szóstki. Cały sezon walczyłem o to żeby zagrać w pierwszym składzie, czasem udawało się wyjść na boisko, czasem nie. Ale wiedziałem, że kiedyś ten moment nadejdzie. Nawet gdyby nie nadszedł to wiem, że dobry zespół poprzez treningi musi się odpowiednio przygotować. Jeżeli druga szóstka nie trzyma poziomu na treningu, nigdy nie przygotuje pierwszego zespołu. Nasza wspólna praca doprowadziła do tego medalu - dodał siatkarz.
ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Patryk Czarnowski nie zapomniał także o ogromnym wkładzie sztabu szkoleniowego w mistrzostwo Polski. Wszak w kędzierzyńskiej drużynie pracują sami profesjonaliści, wybitni w swoim fachu. - To nie jest przypadek. Mówiłem już o tym na początku sezonu, że jest to zespół, łącznie ze sztabem szkoleniowym, który będzie walczył o mistrza Polski. Powiedziałem to śmiało i się nie pomyliłem - wyjaśnił środkowy.
Kędzierzyńska ZAKSA mogła także liczyć na ogromne wsparcie kibiców, nie tylko w samym mieście, ale i w całej Polsce. Sympatycy klubu z Opolszczyzny licznie przybyli także na Podpromie, by wspierać swoich idoli. - Chciałbym podziękować kibicom z tego względu, że naprawdę czuliśmy z każdej strony ich wsparcie. Miasto żyło tym finałem i na każdym kroku dało się to odczuć. Dziękuję harleyowcom, którzy nas eskortowali do hali, kibicom którzy przyjechali do Rzeszowa. Czujemy, że jesteście, bardzo wam za to dziękujemy i to wszystko zrobiliśmy dla was. Chciałbym zadedykować ten medal swojej rodzinie, która zawsze, w dobrych i trudnych chwilach mi towarzyszyła i mnie wspierała - dziękował Czarnowski.
Karuzela transferowa nabrała tempa, ale kędzierzyński środkowy nie chciał jeszcze zdradzić, jakie ma plany na przyszłość klubową. - Do końca miesiąca okaże się, co dalej - zakończył.