Marcin Chudzik: Zbudowaliśmy najmocniejszy zespół Budowlanych w historii

Prezes Budowlanych Łódź, Marcin Chudzik, jest zadowolony z piątego miejsca swojego zespołu na koniec sezonu, choć przyznaje, że pozostaje lekki niedosyt z powodu braku awansu do półfinału Orlen Ligi.

WP SportoweFakty: Jak ocenia pan piąte miejsce zespołu Budowlanych Łódź w sezonie 2015/2016 OrlenLigi?

Marcin Chudzik: Na pewno się z tego cieszymy. Awansowaliśmy do pucharów, wywalczyliśmy to piąte miejsce, kończąc sezon dwoma zwycięstwami nad Muszynianką, więc finiszujemy z uśmiechem na twarzy. Natomiast gdzieś tam jest pewien niedosyt, bo zlaliśmy na koniec rundy zasadniczej w lidze i w tym samym czasie w Pucharze Polski zespół z Dąbrowy Górniczej, który ligę skończył na czwartej lokacie. To pokazało, że można było o tej czwórce myśleć. Nie ma jednak co tego rozpamiętywać. Osobiście uważam, że lepiej zająć piąte miejsce po wygranych z takimi rywalami, jak ekipy z Bielska Białej czy Muszyny niż zakończyć rozgrywki na czwartej pozycji po porażkach np. z Chemikiem i Impelem. Lepiej kończyć sezon zwycięstwami i z tego jesteśmy zadowoleni.

Jak od strony organizacyjnej ocenia pan ten zespół, który chyba pierwszy raz, może nie licząc debiutu w ekstraklasie, był tak naprawdę odpowiednio zbalansowany i okazał się konkurencyjny dla ligowej czołówki? 

- Przed sezonem mówiłem, że moim zdaniem zbudowaliśmy najmocniejszą drużynę w historii Budowlanych i podtrzymuję tę opinię. Pamiętajmy, że w 2010 roku, gdy odnieśliśmy olbrzymi sukces, nie było w lidze takich potęg, jak Chemik czy PGE Atom. Trochę inaczej się wtedy grało, nie było po drugiej stronie siatki zawodniczek pokroju Montano, Costagrande czy Skowrońskiej.

Co w związku tym okazało się receptą na sukces w zakończonym właśnie sezonie?

- Najważniejsze, że była super atmosfera. Dziewczyny cały czas trzymały się razem, dzięki temu czasami wygrywały mecze, których wygrać nie powinny, jak w Muszynie, gdzie przegrywały już 0:2, ale wyciągnęły wynik przede wszystkim właśnie zespołowością. Brawa należą się całej dwunastce, bo trudno wyróżniać w tej sytuacji pojedyncze osoby. Ale muszę zaznaczyć, że cieszy postawa młodych zawodniczek. Awans do kadry trenera Nawrockiego - duży progres Martyny Grajber czy Julii Twardowskiej - to widać. Te dziewczyny o szóstkę mocno walczą i sporo czasu spędzają na boisku. To cieszy. Mam nadzieję, że za parę lat właśnie one będą podporą pierwszej reprezentacji.

Nie obawialiście się przed sezonem dość ryzykownego przestawienia wspomnianej Julii Twardowskiej na atak?

- Nie ukrywam, że był to mój pomysł. Julia długo się nie wahała, gdy przedstawiłem jej koncepcję, w której przychodzi do Łodzi na atak. Wypaliło. Julia zanotowała bardzo dobry sezon. Zdobyła w nim trzy statuetki MVP w Orlen Lidze, do tego chyba trzy kolejne w meczach Młodej Ligi. Pamiętajmy, że te dziewczyny zdobyły srebrny medal Młodej Ligi, co też jest dużym osiągnięciem. Julia nam zaufała i to się sprawdziło.

Jacek Pasiński może być trenerem Budowlanych na dłużej? W poprzednich latach trudno było o stabilizację na pozycji pierwszego szkoleniowca zespołu.

- Na razie na to pytanie nie odpowiem. Na pewno brawa dla Jacka, brawa też dla Błażeja, bo ten zespół prowadziło dwóch trenerów równocześnie. To, że akurat Jacek był meczowo pierwszy, a Błażej drugi, to z takiego akurat ustawienia, ale oni cały czas prowadzili drużynę we dwóch, także oceniałbym to po równo. Zmiany w sztabie szkoleniowym jakieś będą, ale raczej kosmetyczne. Słowa uznania należą się zresztą również Marcinowi Kąkolowi - fizjoterapeucie, Maćkowi Biernatowi - statystykowi czy Tomkowi Nagórce odpowiedzialnemu za przygotowanie motoryczne. Każdy włożył serce i mnóstwo pracy w ten sezon. Wszystko to razem przyniosło efekt.

Czyli na razie nie jest jeszcze nawet pewne czy w przyszłym sezonie Jacek Pasiński dalej będzie prowadził zespół?

- Myślę, że w tej chwili za wcześnie, by mówić takie rzeczy. Usiądziemy na pewno razem, przeanalizujemy sytuację. Przyjdzie na to czas na spokojnie.

Jak w takim razie wygląda praca nad budowaniem kadry na kolejny sezon? Czy trwają już rozmowy z zawodniczkami, które mogą wzmocnić latem zespół?

- Nie. Zawsze uważam, że podstawową sprawą jest rozmowa z naszymi zawodniczkami. Przede wszystkim negocjujemy z siatkarkami, które dotychczas grały w zespole. W pierwszej kolejności przedłużamy kontrakty. Sześć umów mamy na przyszły sezon pewnych. Mam nadzieję, że niedługo jeszcze dwie uda się
prolongować.

Które zawodniczki na pewno zagrają w kolejnym sezonie w barwach Budowlanych?

- Zostają w klubie nasze młode siatkarki: Martyna Grajber, Julka Twardowska, Ewelina Tobiasz i Ola Gromadowska. W Łodzi grać dalej będą też podstawowe środkowe: Gabriela Polańska i Sylwia Pycia. Liczę, że minimum osiem, może dziewięć zawodniczek z tej meczowej dwunastki zostanie, czyli cały trzon. Jakieś zmiany na pewno będą, tak działa ten rynek, ale nie będą to raczej wielkie roszady. Na jednej, może dwóch pozycjach, chcemy się wzmocnić.

Piąte miejsce daje prawo gry w europejskich pucharach. Czy, mimo że starty w Europie nie dają szansy zarobić, dzięki temu może być łatwiej na przykład o pozyskiwanie sponsorów?

- Mam taką nadzieję. Jesteśmy jedynym łódzkim zespołem, który będzie grał w Europie. Myślę, że zostaniemy przez Urząd Miasta czy Urząd Marszałkowski docenieni, bo będzie to okazja do promocji nie tylko miasta, ale i całego regionu. To jest jednak duża sprawa, zwłaszcza że w Łodzi od dawna nie było rozgrywek europejskich, a w województwie na poziomie międzynarodowym jest tylko PGE Skra, więc siatkówka stała się w tych okolicach wiodąca.

Rozmawiał Marcin Olczyk
ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza

(źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)