Pierwsze spotkanie łodzianki przegrały w kiepskim stylu 1:3. W drugim zaś nieco falowały. Dwie pierwsze odsłony rozegrały koncertowo, by w kolejnych dwóch spuścić z tonu, a następnie w tie-breaku udowodnić swoją wyższość.
- Mogę tak powiedzieć, że przestałyśmy pierwszy mecz. Z kolei dwa pierwsze sety w niedzielę były dobre w naszym wykonaniu, a kolejne dwa znów przestane, więc miejmy nadzieję, że w kolejną sobotę i niedzielę będzie to szło już w dobrym kierunku i nie damy się już tak lać - powiedziała przyjmująca ŁKS-u Commercecon Łódź, Katarzyna Bryda.
Ciężar zdobywania punktów ze skrzydeł w drugim meczu spoczywał głównie na barkach obu przyjmujących - Katarzyny Sielickiej i właśnie Brydy. - Chłonę od Kaśki jak gąbka i dziękuję jej za to, że możemy razem grać, bo daje mi to wiele doświadczenia. To kolejna zawodniczka, która grała długo w ekstraklasie po Gosi Niemczyk, więc jako skrzydłowa mam dobry przykład. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś grać tak jak one lub może lepiej - przyznała zawodniczka łódzkiej ekipy.
Pierwsze spotkanie finałowe pomiędzy ŁKS-em Commercecon i Budowlanymi Toruń rozpoczęło się od protestu obu klubów przeciwko aktualnej polityce PZPS i PLPS co do zasad awansu i spadku z Orlen Ligi. Oba zespoły chciałyby występować w najwyższej klasie rozgrywkowej i złożyły odpowiednie dokumenty.
- To jest trochę kpina. Nie po to wydawane są pieniądze na to, by rozwijać siatkówkę żeńską i na to, by nasza kadra narodowa była w lepszym stanie i też wygrywała. Trochę nas to denerwuje, bo nikt nam nie daje szansy pokazania się w Orlen Lidze. Jest wiele zespołów, jak Chemik, jak Atom, które niedawno weszły z I ligi i są teraz w czołówce. Może nam też udałoby się kiedyś taki skład mieć i grać w czołówce, ale niestety, może nie być to chyba dane - oceniła Bryda.
Mecze numer 3 i 4 w finale I ligi zaplanowano na 14 i 15 maja o godzinie 18:00 w hali głównej Areny Toruń.
ZOBACZ WIDEO Przez Spałę do Tokio. Kto będzie bił się o Rio? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}