Kadrowicze wrócili do rozgrywania meczów międzynarodowych po czterech miesiącach przerwy. Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest w tym sezonie pierwszą okazją na pokazanie się polskiej publiczności. Mateusz Mika nie ukrywa, że cieszy go powrót do gry z biało-czerwonej koszulce. - Fajnie wrócić, fajnie znowu zagrać dla reprezentacji. Byłem zadowolony, bo mimo wszystko nie graliśmy w siatkówkę przez kilka tygodni, a jako zawodnicy w reprezentacyjnych barwach nie graliśmy cztery miesiące, być może niektórzy dłużej, więc czujemy głód gry i powrotu do biało-czerwonych meczów - skomentował po meczu nasz przyjmujący.
Zawodnik odniósł się również do swojej dyspozycji. Szczerze przyznał, że po rozegraniu ogromnej ilości spotkań po stronie Lotosu Trefla Gdańsk trudy sezonu wciąż dają mu się we znaki. W styczniu Mika doznał kontuzji, później przez długi czas walczył z bólem kolana. - Osobiście czuję zmęczenie sezonem ligowym - przyznał 25-latek.
Mika wypowiedział się także na temat przeciwników, z jakimi przyjdzie się mierzyć polskiej reprezentacji podczas krakowskiego turnieju. Według niego dywagacje o tym, który rywal jest najsilniejszy nie mają sensu. - Nie wiem czy ma sens porównywanie poziomów, bo nasi przeciwnicy dopiero rozpoczęli przygotowania, my trenowaliśmy trochę dłużej i dla nikogo ten turniej nie jest najważniejszy, więc poziom będzie różny. Drużyny na różnych etapach przygotowania będą poszczególne zespoły - skomentował.
ZOBACZ WIDEO Dawid Konarski: Lepsze takie szarpane pięciosetówki niż gładkie trzy sety
W pierwszym meczu Memoriału Polacy przegrali 2:3 z drużyną Plamena Konstantinowa. Jak podkreślił aktualny mistrz świata, trudno grało się przeciwko drużynie, na której temat miało się ograniczone informacje. - Zagrali nieźle, nie mieliśmy jakiś szczegółowych informacji na ich temat, bo to był dopiero pierwszy mecz sezonu reprezentacyjnego. Tak naprawdę nie mieliśmy o nich informacji i w trakcie spotkania nadrabialiśmy nasze braki w wiedzy. Czy nas czymś zaskoczyli? Po prostu wygrali - zdradził.
Siatkarz wyznał, że nie powinniśmy się przejmować porażką, bo najważniejsze spotkania dopiero przed nami. - W meczu z Bułgarami zabrakło nam wszystkiego po trochu. W każdym elemencie mogliśmy się spisać lepiej. Ale to dopiero pierwszy mecz i ta nasza forma powinna przyjść dopiero na mecze w Tokio - uznał.
Choć turniej w Tokio może się okazać najważniejszym w sezonie, to siatkarze myślami jeszcze nie są w Azji. - Jeszcze nie, jeszcze jest Kraków. W piątek lecimy i dopiero w czwartek będziemy myśleć o tym co ze sobą zabrać - stwierdził Mika.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)